Stosunek do własnych urodzin mam ambiwalentny. Z jednej strony nie mogę się doczekać, z drugiej chciałabym o tym zapomnieć.
Cieszę się jak z każdej okazji do świętowania z przyjaciółmi. Do spotkania i rozmowy i czasami wspólnego bredzenia poplątanymi językami. Do wyznań jedynych w swoim rodzaju, podsycanych kolorowymi trunkami i myślą o zbliżających się wakacjach.
O powodzie do spotkania jakoś nie myślę, chyba po prostu źle znoszę dysonans między tym na ile czuję upływające lata i jeszcze świeżą pamięcią nastoletnich imprez…
No i dochodzi jeszcze dosyć istotna kwestia przygotowania imprezy. U mnie stanowi ona dosyć istotną część i w kwestiach zarówno finansowych, jak i czasowych, ale także organizacyjnych. Jako szczęśliwa posiadaczka dwójki pacholąt muszę to wszystko tak zorganizować, żeby impreza była przynajmniej znośna również dla nich. W tym roku było szczególnie trudno. Impreza w mieszkaniu odpadła w przedbiegach. Głownie za sprawą poważnych braków w umeblowania, szczególnie tych, na którym można usiąść. Z pomocą przyszła mi oaza spokoju moich teściów, którzy użyczyli mi miejsca i udzielili pozwolenia na radosne plądrowanie obfitości owoców lata.
Miałam jeszcze jednego pomocnika, o którym chcę Wam dzisiaj opowiedzieć. Portal internetowy pyszne.pl gdzie w jednym miejscu znalazłam wszystkie restauracje serwujące jedzenie na wynos z dojazdem do klienta. Rozwiązanie idealne na imprezę i przy tym banalnie proste nawet dla laika komputerowego. I tego było mi trzeba. Ktoś kto przygotuje za mnie najbardziej czasochłonną część imprezy. Wybór był dla nas oczywisty - koniecznie jakiś bar sushi. Wybrałam Sakanę i jak zwykle się nie zawiodłam. Impreza w plenerze w połączeniu z moim ukochanym jedzeniem jawiła mi się jako impreza idealna.
W przerwach miedzy torem przeszkód na szczudłach i zabawy w chowanego dzieciaki szalały pośród grządek. Umazane poziomkami i czekoladą buzie tworzyły nowe przepisy kulinarne godne samego Modesta Amaro. Działo się, szczególnie część dorosła imprezy wyglądała niczym kadr z filmu latający dom spokojnej starości. Murowana altana z fotelami z PRL-u na ganku, cerata na stoliku, kilkoro przyjaciół pod kołdrami z owczej wełny kupionymi za dwie pensje zaśmiewa się do łez z tych samych kawałów co 10 lat temu, popijając napoje wyskokowe, zagryzając sushi i pijąc herbatę w szklankach na spodeczku.
To była idealnie surrealistyczna impreza.
Dziękuję kochani!
Do zobaczenia
Ewa
Photos by Stand Up Fashion
w roli wspaniałego upiększacza stołu - słoje dekoracyjne od - tendom.pl