Ogarnęła mnie prawdziwa obsesja industrialna. A prawda jest taka, że moje mieszkanie nawet nie stało obok fabryki, a z produkcją przemysłową ma wspólnego tylko tyle, że znajduje się na osiedlu, które w założeniu jest sypialnią dla pracowników Huty Katowice i Koksowni. Pewnie ostatnie o czym marzyli pracownicy Huty po przyjściu do domu to zastać w nim surowe ściany, beton na podłodze i pofabryczne meble.
A ja właśnie o tym marzę, ale zrobić z mieszkania z lat 70-tych loft – niewykonalne. Przemycam więc w niektóre zakamarki nietuzinkowe przedmioty – tak jak ten stalowy odrapany taboret Madame Stoltz – na razie musi mi wystarczyć. I wciąż marzę, że kiedyś obudzę się w sypialni z oknami do samej ziemi w stalowych ramach.
Do zobaczenia.
Ewa
Photos by Stand Up Fashion
stalowy taboret - madame stoltz
wiklinowy kosz, pisanki - giełda kwiatowa
plakat - plakat polski krayewski
lampka - ikea
aksamitne zasłony - sh + DIY
Mnie też się marzy loft, a zamiast tego też wielka płyta :)
OdpowiedzUsuńNo taborecik marzenie:-)pierwszy krok:-)a I z wielkiej plyty mozna lofcik sobie zrobic:-) pozdr!!!!
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie klimaty ! :)
OdpowiedzUsuńWielkanoc inaczej - lubie to ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Naprawdę mi się podoba, genialne połączenie! Będę tutaj częściej zaglądał! :) Zapraszam także na mojego bloga, dzięki i pozdrawiam :) http://www.slavko-p.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają przedmioty, które przemycasz do swojego mieszkania :) To nie pierwszy raz podejrzałam u Ciebie coś stylowego :)
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się zasłony - możesz rozszyfrować skrót sh? Skąd wzięłaś materiał?
OdpowiedzUsuń