Po tak długiej
nieobecności w wirtualnych świecie (nie tylko na blogu), nawet nie wiem od
czego zacząć. Wypadało by od usprawiedliwienia, może nikomu z Was nie jest ono
potrzebne, ale ja czuję potrzebę powiedzenia, dlaczego dwa miesiące było pusto
na blogu, Facebooku i innych portalach.
Najważniejszy
powód, to taki, że potrzebowałam odpocząć od wszystkiego - od pracy, od rutyny,
od zarwanych nocy na pisanie, od wszystkiego związanego z myśleniem. Nie
chciałam pisać nic na siłę, ubierać się pod obiektyw, fotografować z przymusu i
tworzyć wymuszonych postów. Chciałam poczuć znowu to samo pragnienie napisania i
wrzucenia na bloga w nadziei na pozytywny odbiór. Chciałam poczuć chcieć znowu.
Zajęło mi to miesiąc, po miesiącu znowu chciało mi się chcieć, ale jak już się
zachciało to okazało się że czas wystrychnął mnie na dudka i nagle z dyscypliny
długodystansowej przerzucił się z dziką rozkoszą na sprint. Stanęłam w boksach
– a jak - i wciągnęłam się w szaloną pogoń po farby, śrubki, tapety, kleje,
szpachelki i cały ten galimatias remontowy.
Pokój Wiktora, Julii i salon z kuchnią przeszły metamorfozę, czym nie
omieszkam się pochwalić jak już wszystkie kropki białej farby znikną z szybJ.
Remont nas
przerósł czasowo, ale daliśmy radę. Order bohatera w swoim domu spoczął dumnie
na piersi Mójciona, chociaż on to odznaczenie wolałby schować głęboko do
szuflady. Za to dla mnie wywołuje uczucie dumy i niedowierzania, że po
dwudziestu latach razem jest mnie jeszcze w stanie zaskoczyćJ.
Nurzając się w
białej farbie i kleju do tapet, ocknęłam się pierwszego września jak musiałam
zmyć z głowy farbę do mebli, pokazać dłonie światu i zmierzyć się z nowym rozdziałem
w życiu moich dzieci. Pierwsza i czwarta klasa – podwójne „szczęście” do
ogarnięcia. Z mojego doświadczenia w ogarnianiu życia wynoszę, że lepiej mi
idzie jak jest więcej niż mniej do ogarnięcia. W wakacje zawsze mam tysiące
planów na kreatywne spędzanie czasu, a wychodzi zawsze tak samo… rozprężenie
służy tylko wychodzeniu z łóżka o 12.00… co oczywiście jest bardzo przyjemne,
ale poczucie winy, że mogłam wtedy to i tamto jest zbyt duże i w konsekwencji za
bardzo boli.
Dzisiaj pokażę
Wam tę część mojego życia, która nafaszerowana była zadaniami do granic
możliwości. Moich też. Ale prawda jest taka, że im więcej ich mam tym lepiej
potrafię się zorganizować. Pod koniec czerwca pokazałam Wam fotorelację z
Integracyjnego Pokazu Mody „Razem Przez Sztukę”, który współorganizowałam. Odsyłam
Was Tutaj po porcję fantastycznych zdjęć Agaty Kwiecień i informacje z pokazu.
Dzisiaj cześć druga. Nie jestem w stanie zdecydować, które zdjęcia są bliższe
mojemu sercu. Fotoreportaż Agaty oddał genialnie atmosferę jaka panowała
podczas pokazu i pozytywną energię i autentyczne emocje jaką emanowały
dzieciaki. Zdjęcia Sebastiana Szwajczaka – oddały genialnie naturę i osobowość
każdego z naszych dzieciaków. Okazał się wspaniałym portrecistą ludzkich serc. Odgadł
i zatrzymał w czasie ich piękne i prawdziwe oblicze.
Zapraszam więc
Was serdecznie do obejrzenia niezwykłej sesji zdjęciowej, która odbyła się po
pokazie. Mam nadzieję, że się Wam spodobają równie mocno jak mnie. Piszcie
proszę co myślicie o takich eventach i o modzie wśród niepełnosprawnych. Liczę
na Was!!!JJ.
Do zobaczenia
już niedługo. A będzie m.in. bardzo romantycznie prost z Paryża, pojawią się zakamarki
Trogiru i metamorfoza wnętrzarska oraz reminiscencje
z pokazu Silesia Fasion Look. We wrześniu będzie się działo na blogu. Mam nadzieję
nadrobić kilka straconych miesięcy… Zapraszam JJ
Ewa
organizatorki pokazu Marta Zyśko i ja:)
Photos by Sebastian Szwajczak
ALE CUDOWNA SESJA!!
OdpowiedzUsuńMAGICZNIE:*
pozdrawiam:*
Ola
dziękuję w imieniu Sebastiana:)
UsuńEwo, cieszę się, że wróciłaś. Silna z Ciebie babka, dałaś radę ogarnąć wszystko! A co do sesji, jest magiczna, widać wielką radość, zabawę i masę uczuć - świetny pomysł!
OdpowiedzUsuńDziękuję Paulinko! Dałam radę i wszystko wraca do normy, zaczynam zarywać noce:)
UsuńWiesz co? Te zdjęcia , i te spotkanie widać, że było przecudowne, na zdjęciach widać radość, i o to chyba najbardziej chodziło :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, właśnie o to chodziło :)
UsuńNo wreszcie ! Zaglądałam niemal codziennie. Doskonale podsumowałaś mijające miesiące wakacyjne, plany, itp. itd - a ten sprint to strzał w dziesiątkę ;) Już prawie uwierzyłam w to rozleniwienie, późne wstawanie, aż tu nagle...remonty, a w tle Paryż i Trogir ;) Zawstydziłaś mnie, bo w moim przypadku skończyło się na planach :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, życząc koleżance po fachu udanego i "bezbolesnego" 2014/2015 ;)
Justyna (wierna czytelniczka od blisko roku, matka dziecięcia także rozpoczynającego nowy rozdział życia)
Bardzo się cieszę z takiej wiernej czytelniczki:) A ty zawstydziłaś mnie, że zaglądałaś a tu..przez moje lenistwo nic tylko pustka:( Poprawiam się:) Mam nadzieję, że się nie zawiedziesz:)
UsuńNiezwykła sesja i wspaniałe wydarzenie!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się Ewa, ze wróciłaś po wakacyjnej przerwie :D Z niecierpliwością czekam na następne posty :D
Bardzo Ci dziękuję! Już niedługo kolejny post, pozdrawiam serdecznie:)
UsuńJestem pod wielkim wrażeniem pomysłu, efektu, i w ogóle.Widziałam już kiedyś zdjęcia z pokazu i zapadły mi w pamięci, a teraz ta sesja.Radość jaka bije z sesji jest niesamowita.Zdjęcia piękne, a przede wszystkim piękni ludzie.No i fascynujące i bardzo inspirujące kreacje.Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń