Myślałam, że nie potrzebuję rozliczenia z rokiem 2014 i radośnie pozwoliłam temu postanowieniu zakiełkować w głowie i zapuścić korzenie. Bo postanowienia ze stycznia 2014 okazały się zadrukowaną i to wirtualnie kartką, która miała dobry początek ale niestety zły koniec.
Tym razem powiedziałam nie wszelkim postanowieniom, planom i bilansom. I czułam się z tym dobrze dopóki pewnej nocy nie mogłam zasnąć. Bezsenność raczej się nie wydaje nikomu dziwna, bo przecież każdemu od czasu do czasu się zdarza. Mnie wcześniej się nie zdarzało. Szybkość zasypiania mogłam liczyć w centymetrach zbliżania się głowy do poduszki. Nawet po ciężkim dniu, nawet bardzo zmęczona fizycznie.
Na sen mogłam liczyć zawsze.
To nowe doświadczenie tak mnie zaskoczyło, że zaczęłam się wpatrywać w obrazy w głowie. Wybuchały coraz to nowe pomysły i nie wiadomo kiedy zaczynały żyć swoim życiem nabierając coraz to nowych pobocznych wątków. To co było, to co jest, co będzie. Pomysły rodziły się przez pączkowanie, a ja zwinięta w kłębek i szczelnie owinięta kochanym ciałem nie podobna z zewnątrz do swoich myśli liczyłam. Najpierw minuty, potem panicznie bijące serce, potem oddechy Mójciona, aż w końcu przyjrzałam się z bliska również retrospektywnym wybuchom mijającego roku. Widocznie podświadomie potrzebowałam rozliczenia, żeby móc stawić czoło moim ograniczeniom i lękom.
Rozliczyłam się z niektórych spraw sama przed sobą. Z niektórymi nie potrafię się zmierzyć w dalszym ciągu. Przyjdzie jeszcze czas. Odpowiedziałam sobie na pytania, na które myślałam że już dawno znam odpowiedź. Okazało się, że odpowiedź może być więcej niż jedna, i co więcej może ewoluować razem ze zmieniającym się krajobrazem życia. Wraz przybywającymi zmarszczkami przybywa mi odpowiedzi.
W dalszym ciągu zamiast obejrzeć serial wolę popłakać się do łez na Top Gear. Cieszę się z każdego spotkania z przypadkowym kotem i nie mogę żyć bez kawy. Zaczęłam lubić bieganie , a myślałam, że nienawidzę.
W dalszym ciągu mam wyrzuty sumienia gdy pochłaniam czekoladę i podnoszę głos na dzieciaki. Ciągle mam obsesję na punkcie szpilek (w których nie powinnam chodzić) i usycham bez słońca.
I w dalszym ciągu jestem szczęśliwa, ale potrzebuję, żeby ktoś mi o tym od czasu do czasu przypomniał.
Do zobaczenia
Ewa
Ewa
Z tymi postanowieniami to właśnie różnie bywa, co do stylizacji masz cudną spódniczkę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńBezsenność straszne .... czasami też mam z tym problem i wtedy wszystko widzę tylko w czerni,dlatego dobrze móc poczytać i przeglądać Twojego bloga...
OdpowiedzUsuńDziękuję!!!
UsuńJa też mam problemy z bezsennością. Za dużo na głowie, ale co nas nie zabije to nas wzmocni.
OdpowiedzUsuńSuper stylizacja bardzo podoba mi się twoje podejście do życia
Wszystkiego dobrego w tym roku
Pozdrawiam serdecznie
Zocha
Bardzo dziękuję, za życzenia, również wszystkiego naj, naj. A jaki jest Twój sposób na bezsenność?
Usuńsuper kurteczka !
OdpowiedzUsuńdziękuję:)
UsuńMądry post! CO do bezsenności, współczuję, męczę się od miesiąca, a też nigdy ze spaniem nie miała kłopotów. Top Gear kocham również :) Bardzo nietypowy i fajny zestaw, świetne fotki!
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa PaulinkO!!! Bezssenność zawsze mnie przerażała, bałam się tego bałaganu w głowie przed zaśnięciem, jak sobie z tym radzisz?
Usuńładne zdjęcia, super outfit, uwielbiam połaczenie spódnic z martensami
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie www.lap-stajla.blogspot.com, u mnie post o nowym trendzie wśród facetów.
ładnie wyglądasz, podoba mi się kurtka i spódniczka ;)
OdpowiedzUsuńW ostatnim trymestrze obu ciąży w ogóle nie mogłam spać. Przewracałam się z boku na bok, a dzidzie kopały jak szalone!!! Teraz dziewczyny dają mi taki wycisk, że zasypiam jak kamień, a noc zdaje się zbyt krótka.
OdpowiedzUsuńFajne zdjęcia :D
Przepiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuń