Pamiętam jak kończył się nieszczęśliwy, pełen porażek rok 2011. Zrobiliśmy wówczas listę rzeczy opisujących ciążące nad nami fatum. Listę, na której wypisaliśmy wszystkie nieszczęścia (włamanie do mieszkania, moje dwie stłuczki w przeciągu 3 dni, popsute sprzęty agd i rtv itp. itd.) oraz inne złe rzeczy, które nam się przytrafiły. Uzbierało się tego trochę. Lista liczyła 12 punktów i była potwierdzeniem prawa serii i istnienia chyba wszystkich praw Marfiego. Listy z przeciwległego bieguna nie zrobiliśmy. Idioci… Zastanawiam się dlaczego? I nic oprócz głupoty i masochizmu nurzania się w nieszczęściu nie przychodzi mi do głowy. Nigdy, przenigdy nie róbcie takich list. A jeśli już zachce się Wam podsumować mijający rok, to lepiej zróbcie listę rzeczy, z których jesteście dumni, co udało Wam się osiągnąć. Lepiej skoncentrować energię i poświęcić czas na zliczenie szczęśliwych i radosnych chwil z życia. Bo jak wiadomo w życiu piękne są tylko chwile…
Listę nieszczęść odnalazłam w szufladzie, która nie doczekała się świątecznych porządkówL i czytam… chcąc wyciągnąć z tych porażek coś pozytywnego.
Pierwszy wniosek – nigdy więcej listy „strat”. Po drugie okazało się, że nieszczęścia były tylko materialne. Wszyscy zdrowi na ciele i umyśle. Bilans znajomi i przyjaciele bez zmian. Reszta nie ma znaczenia.
Grunt, że jesteśmy razem i kochamy się. Idąc tym tropem, postanowiłam, że w tym roku dla równowagi we wszechświecie, stworzę listę rzeczy, które mi się udały i jestem z nich dumna oraz zasługują na wzmiankę. Co mi się udało w 2012 roku…
- Zaczęłam pisać bloga. A w tym najważniejsze jest to, że jesteście ze mną. Czasami dzielicie się swoimi myślami, a nawet skrawkami Waszego prywatnego życia, co dodaje mi skrzydeł i cieszy na równi z wielką tabliczką czekoladyJJJ
- Udały mi się wakacje – zorganizowane po raz pierwszy, od nie wiem jak długiego czasu, na własną rękę, bez hotelu, w wynajętym domu z wielkim tarasem na którym spaliśmy.
- Skończyłam szczęśliwie i z sukcesem kolejny stopień awansu zawodowego.
- Dwa razy byłam na Fashion Week w Łodzi - a nawet o tym nie marzyłam.
- Karolina Malinowska napisała, że mnie kocha.
- Pierwszy raz w życiu zostałam mamą chrzestną.
- Rycerz nauczył się czytać i pisaćJJJ.
- Księżniczka rozstała się na dobre z nocnym pampersemJ i nie „ciumka” już kciuka. A już wybierałam się z nią na terapię, kupowałam tutory na kciuki (sprowadzane specjalnie z Niemiec). A tu wystarczyło pomalować paznokcie różowym lakierem i jak ręką odjął…JJJ.
- Doczekałam się wydania czwartego tomu „Pana Lodowego Ogrodu”… na razie leży i czeka.
- W tym roku spisał mi się mąż vel Mójcion. Jest nawet lepszy niż w poprzednim roku i zdecydowanie lepszy niż mogłam sobie wymarzyć. Drugi rok z rzędu wygrał międzyplanetarny konkurs na „kapcia roku”… tak żartuje, chociaż z kapciem moim zdaniem nie ma nic wspólnego, ale nie daje sobie tego wytłumaczyć…
- Pięć wypraw motocyklowych z Mójcionem.
- Wreszcie na serniku z rosą zaczęła pojawiać się rosa - po wymodleniu i zaklinaniu z nosem wlepionym w szybę piekarnika.
- Mandatów – 0, stłuczek – 0, kradzieży – 0, kontuzji – 0.
Polecam, zróbcie sobie swoje listy, i życzę Wam żeby bilans był zawsze na plus. Żeby dobry humor Was nie opuszczał, zabawa była szampańska, a towarzystwo takie, z którym chcielibyście spędzić cały kolejny rok. Do zobaczenia w Nowym Roku KochaniJJJ.
photos by Bartosz Koścień
płaszcz, torebka - sh
sukienka - gatta - e-lady
baskinka - DIY
buty - apia
rękawy - solar
rękawiczki - witchen
bransoletka- co ja narobiłam
Wyglądasz pięknie i bardzo seksownie. Super kozaczki, rękawiczki itd.
OdpowiedzUsuń