niedziela, 6 stycznia 2013

matrioszka


W środku mnie kryją się światy do których skrzętnie bronię dostępu. Jestem jak matrioszka. Żeby odkryć co mi w duszy gra trzeba się mocno natrudzić. W moim przypadku odkręcanie kolejnych główek lalkom z kwiecistą chustą i okrągłymi czerwonymi polikami trwa nawet latami.



Im dłużej żyję na tym świecie, tym rzadziej ktoś chce zajrzeć do środka i sprawdzić, czy za następną kryje się kolejna babuszka. Obwiniam o to pęd, w którym żyjemy i powierzchowność kontaktów, ale przede wszystkim siebie. Jestem introwertyczką przez duże I. Trudno się ze mną rozmawia, rzadko mówię o sobie. Zostałam zmuszona do nauki mówienia o uczuciach w dorosłym życiu, ale nadal kiepsko mi to wychodzi. Najgorzej jest podczas rozmowy twarzą w twarz - kilka na siłę wyrywanych z mej duszy słów, czasami ze łzami w oczach i niekończącą się ilością przydługich pauz w trakcie… jestem beznadziejnym przypadkiem. Pewnie dlatego moje babuszki siedzą głównie w środku i pokazują się tylko tym, którzy bardzo, bardzo, bardzo chcą je zobaczyć i są niezwykle zdeterminowani.
W matrioszce kryje się dostępny tylko nielicznym świat. A wraz z kolejną babuszką kolejny, jeszcze rzadziej odwiedzany, a w nim kolejny. Parafrazując jestem jak Shrek, czyli jak cebula – mam warstwy. Każda warstwa jest ważna, ale dopiero wszystkie na raz tworzą pełen obraz. Nie można mnie poznać oglądając jedynie wybrane kawałki. Dopiero przegląd wszystkich warstw tworzy pełny i prawdziwy obraz - prawdziwa ja.

Zaryzykuję stwierdzenie, że dzisiaj trzeba się naprawdę mocno wysilić, żeby kogoś poznać. A czasami mamy złudne poczucie, że jest wręcz przeciwnie. Bo przecież postęp informatyczny tworzy nam tę iluzję. Niejednokrotnie tysiąc znajomych na Facebook’u (Fb) = zero przyjaciół.

Tak sobie myślę, że sukces Fb sprowadza się do niwelowania u ludzi poczucia samotności. Na Fb nigdy nie jesteś sam, zawsze ktoś zalajkuje, ktoś do Ciebie napisze. Jak nie napisze człowiek, to jakaś firma lub marka. Ktoś zawsze zamruga do Ciebie zieloną kropką na Messenger’ze dając dowód, że nie jesteś sam. I już jest Ci lepiej… nie jestem sam, ktoś Cię lubi…

Trochę mnie to wszystko martwi, głównie ze względu na dzieci. Boję się, że za kilka lat (no może kilkadziesiąt) będziemy się widywać tylko wirtualnie i nikt nie będzie chciał (miał czasu) zaglądać do środka matrioszki. A wiecie co się dzieje z nieużywanymi organami… Bez środka, bez warstw, bez głębi, bez duszy, bez uczuć… nie ma nas.

Życzę Wam w Nowym Roku, żebyście znaleźli czas na odkrycie wszystkich babuszek Waszych znajomych, bliskich, przyjaciół. Liczy się całość, a nie kawałki.

Do zobaczenia.
Ewa.




















 Photos by Stand Up Fashion

komin - bershka
płaszcz - f&f
sukienka- h&m
sweter - top shop
kozaki - apia
torebka - givenchy
rękawiczki, beret - no name


1 komentarz:

Dziękuję za każdy komentarz...

Choose your language

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...