Daleko mi do niewinności jak to tylko możliwe. Nie pamiętam nawet czy takie słowa padły kiedyś w kontekście mojej osoby. A jednak dzisiaj niewinność i ja idziemy razem przez miasto. Ja szuram liścmi i patrzę jak ich piękny żółty kolor wygląda na moich butach. Ona delektuje się dotykiem koronki na mankiecie koszuli. Mrużę oczy przed słońcem i nie mogę nadziwić się, że jesień może być tak ciepła. Ona z barokowym przepychem odbija każdy słoneczny refleks. Idziemy tak razem, ja i ona. Najcieplejszego dnia tej jesieni mogę powiedzieć, że biała niewinność stała się moją namiętnością. Co prawda wewnętrzna logika namiętności polega na tym, że samo jej trwanie jest zapowiedzią jej śmierci to choćby miała umrzeć, to będzie to śmierć jak z dramatu Szekspira. Razem albo wcale...
Co do pozostałych części mej garderoby, to nie jest już tak ciekawie jak z bransoletką "biała niewinność" stworzoną ręką niezmiernie utalentowanej Joanny Kępińskiej. Spódnica upolowana w lumpeksie i trochę podrasowana, botki pochodzą z maleńkego butiku w Rzymie, nie mogłam się tylko zdecydować na torebkę, dlatego są dwie wersje.
Która się Wam bardziej podoba?
Do zobaczenia
Ewa
Photos by Stand Up Fashion
koszula/shirt - more & more
spódnica/denim skirt - no name + DIY
botki/heels - danielle
black bag - glitter
brown clutch - no name/sh
bracelet - her story design