czwartek, 9 lutego 2012

must have - pepitka





     Pepitka jeszcze do niedawna kojarzyła mi się tylko z wyfiołkowanymi  paniami przechadzającymi się ulicami Paryża. Do czasu. Pojutrze będziemy obchodzić  drugą rocznicę śmierci Aleksandra McQueena. To u niego w kolekcji jesień zima 2009/2010 pierwszy raz zobaczyłam pepitkę w wersji TOTAL.



    Zakochałam się w tym deseniu. Kupiłam sukienkę, pod wpływem tej miłości. Zaraz potem koszulę, a później jeszcze spódnicę. Nie bójcie się, nie noszę wszystkiego na raz. To uchodzi  tylko wielkim projektantom. Nam się czasami wydaje, że to chyba przesada… a koneserzy mody ogłoszą : Mistrzostwo formy, w klasycznym wydaniu retroJJJ.

    Salvatore  Ferragamo na Milan Fashion Week 2011/2012, poszedł tropem Mcqueena i przeskalował pepitkę na maxa. Nie wiem czy to by się spodobało Coco Chanel. Mnie się podoba.


     Pepitkę w prawdziwym życiu nosi się bardzo łatwo. Wystarczy trzymać się zasady: bez przesady. Minimalizm  i pepitka bardzo się kochają. Pepitkę lubią kolory, które na jej tle nabierają większego znaczenia. Żółty, czarny, czerwony, zielony i  granat  + pepitka to strzał w dziesiątkę.
     Mam nadzieję, że moja domówkowa wersja „kurzej stopki” Wam się spodoba.
Miłego oglądania. Cmok.

































sukienka  - New Yorker
koszula - Diesel sh
buty - Allegro
torebka  -  sh
leginsy  - H&M kids

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz...

Choose your language

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...