Gdyby ktoś zechciał nakręcić o mnie film skończyłoby się to już na etapie pisania scenariusza. Wstępny projekt wylądowałby niechybnie w koszu z komentarzem potencjalnego reżysera: Hello?! Przecież tu się nic nie dzieje!!!
Ale z mojej perspektywy dzieje się u mnie czasami zbyt dużo! Mniej lub bardziej ważne wydarzenia składają się na całość mojego radosnego życia.
Dzisiaj ważna jego część zamieszkała pod prysznicem!? Moja 3 letnia królewna zaniosła tam materac, który został zaimprowizowanym trawnikiem na stylowy lunch. Królewna wokół siebie rozdysponowała niezliczoną ilość małych lal. Niestety niektóre się tak spieszyły, że wylądowały na lunchu tylko w jednym bucieJJJ. W niczym im to nie przeszkadzało. Promienny uśmiech z dopiero co wybielonymi zębami nie schodził z ich twarzy. Na szczęście w niczym nie zawiódł nieodłączny element życia laleczek - kompletna porcelanowa zastawa Hello Kitty. Anturażu dopełniała lalkowa kanapa, stół i koniecznie 4 krzesłaJJJ Tak było rano.
W południe dołączyło jeszcze kilka dodatkowych elementów. Natomiast główną atrakcją prysznicowego lunchu był oszalały na punkcie królewny tatuś, który zapewnił odpowiedni prysznicowy catering - obiadek dla Jej Mości i dla lalJ.
Po południu, na niebieskim, materacowym trawniku siedział już królewicz (7lat) z królewną. Trawnik szczelnie wypełniało 9 lal i dziesięć samochodów + dwa w zapasie poza brodzikiem. Na wszelki wypadek, gdyby zdarzyła się jakaś awariaJJ. Mechanik przybyły na wszelki wypadek, również nie zmieścił się już pod prysznicem. Wylądował gdzieś poza brodzikiem w rogu łazienki. Biednemu zawsze wiatr w oczy!!!J Pozostało mu jedynie z rozmarzeniem i w zupełnym bezruchu przyglądać się życiu w radości i przepychu wielkiego „podprysznicowego” świata.
Życie mojego M5 drastycznie skurczyło się do rozmiarów M0. Skoncentrowało się w mało wyszukanym designie łazienkowym… Tak wiem… to jest blog modowy, dlatego powinnam się skoncentrować na opisywaniu kreacji i wyszukanych dodatków lal siedzących w szałowych samochodach na niebieskim, materacowym trawniku. Jednak ruch w interesie był tak szybki i gwałtowny, iż trudno było przypisać kreację do modelki. Dodatki krążyły między damami jeszcze szybciej. Odniosłam wrażenie, że prawie lewitowały nad pięknie nakrytą zastawą Hello Kitty. A porzucone na chwile rzeczy wydawały się wołać o zainteresowanie… bezskutecznie, w większości podzieliły los biednego, porzuconego mechanika.
Oczywiście dla mnie miejsca już też nie starczyło. Zbyt cenna przestrzeń pod prysznicem została precyzyjnie rozdzielona. Przy podjętej próbie przyłączenia się do imprezy królewna nie znoszącym sprzeciwu głosem oznajmiła mi: „przecieś sie tu nie zmieściś”.
Pozostało mi dołączyć do mechanika. Na szczęście ukojenie dla mojego nędznego losu przyniosła chwila słońca i ulubione okulary JJJ. Lepsze to, niż skończyć jak mechanik…
Miłego oglądaniaJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz...