Droga była piękna. Nie mogłam się powstrzymać. Musiałam wysiąść z samochodu i poprosić Mójciona o parę zdjęć. Mam nadzieję, że drogowe zdjęcia nie wzbudzą skojarzeń z najstarszym zawodem świataJJJ.
Patrzyłam na tę czarną wstążkę drogi i jak żywa stanęła mi przed oczami nyska na drodze do Ustrzyk Górnych, którą złapaliśmy na stopa kilkanaście lat temu z Mójcionem. W środku zapach smaru, bimbru, jeden fotel dla kierowcy i przywiązane dwa drewniane krzesła pasami do podłogi. Mieliśmy szczęście do „wypasionych” bieszczadzkich fur. Nie zmienia to faktu, że w tamtych czasach wszystkie próby przejechania się darmowym transportem zakończyły się sukcesem. Meta osiągnięta, nowe znajomości zawarte, małe i duże przygody zaliczone.
Ale gdy jeszcze jeździłam w Bieszczady z przyjaciółkami (a było nas trzy), małe przygody robiły się większe, a większe rosły w oczach. Całą wyprawę mogłabym teraz nazwać odkrywaniem Nowego Lądu. Na serpentynach w Bieszczadach wynik machania skazany na sukces, przy założeniu, że w ogóle będzie tam coś jechało. Ach jak jaj tęsknię za tymi czasami. Chyba nigdzie indziej nie odważyłabym się machać ręką stojąc w spódnicy przy drodze. Bieszczady mają taki klimat, że nikomu nie przyjdzie do głowy, że stojąca na poboczu kobieta, może znaczyć coś innego, niż tylko to, że nie posiada własnego środka transportu i chce skorzystać z Twojego, by udać się z miejsca A do miejsca B.
Oby wasze podróże małe i duże, kończyły się zawsze tak jak moje, szczęśliwie.
Ściskam i do zobaczeniaJJJ
Photos by Stand Up Fashion
trench, paski - h&m
spódnica - reserved
top, torebka - sh
bluzka - tkmaxx
buty - osiedlowy butik
naszyjnik - diy
bransoletki - i'am
okulary - seen john
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz...