Na początku mojej blogowej przygody Mójcion stwierdził, że nie do końca wpisuję się w konwencję blogów szafiarskich.
- Takie blogi to krótki, łatwy tekst z kilkoma, najlepiej dobrymi zdjęciami, na których w roli głównej występuje młoda (bardzo młodaJJJ), ładna buzia prezentująca ciekawe stylizacje – mówił Mójcion.
Żartował, „jak będziesz miała trochę szczęścia to może Ci się uda spełnić co najwyżej jeden z tych warunków [jak się później okazało złośliwiec myślał o ciekawych stylizacjachLLL, dostał za to ode mnie porządnego kuksańca].
Miałam się nie oszukiwać, że ktokolwiek będzie czytał moje przydługaśne zawijance z opowieściami dziwnej treści – czasami mocno pretensjonalneJJJ.
- Przecież nikt nie wchodzi na blogi szafiarskie po to, żeby czytać jakieś tam dykteryjki i opowiastki pod wspólnym tytułem: co jej w duszy gra – mądrzył się znawca.
Jak już Wam pisałam nie dzielę włosa na czworo, szkoda mojego czasu i energii. Dlatego się nie zniechęciłam i dalej robię to co lubię. A jak się okazało lubię coraz bardziej…JJJ. I co dla mnie najważniejsze moje zawijance czasami ktoś czyta, co sprawia mi przeogromną frajdę. Dzięki dziewczyny, że komentujecie moje posty. Ten złośliwiec nie może wyjść z podziwu, że czytacie moje wypociny. A teraz na poważnie, proszę komentujcie, bo to mi osobiście sprawia przeogromną satysfakcję – kocham Was za toJJJ
Dzisiaj dzieci z dziadkami na pikniku, mąż robi kreskę na moto (podobno przy dużych prędkościach świat na dwóch kółkach zawęża się do drogowej kreski – nie za bardzo wiem o co chodzi, ale to pewnie taki slang motocyklistów). Jednym słowem – laba... Dzisiaj mam więc nieplanowane nic nie robienie. Początkowo byłam w szoku pourazowym – jak to nie ma dzieci, i nie ma Mójciona… co teraz…, co teraz…, co teraz…, ratunku!!! Poczułam się jak dziki zwierz wypuszczony z klatki z obłędem w oczach niewiedzący co począć…
Wybawieniem był dla mnie telefon od Pana ze sklepu, który poinformował, że pozytywnie rozpatrzono moją reklamację i mogę się zjawić w sklepie po odbiór „pełnowartościowego towaru”. Lubię takie zaproszenia…
No więc, po wizycie w sklepie siedzę teraz w kawiarni, piję dobrą kawę, zwiększam obwód w talii i piszę posta. Już dawno nie byłam sama przez tak długi czas. Zamierzam go wykorzystać do granic możliwości. Gdyby Mójcion wiedział co się święci, pewnie by się już bał…JJJ. Dzisiaj postanowiłam, że dam mu tę satysfakcję (niech mu będzie, że taki mądry itp.) i zrobię zgodnie z jego przewidywaniami… pójdę „troszeczkę” poszaleć…
Już Wam wspominałam, że uwielbiam TkMaxxa. Tym razem upolowałam te skórzane szpilki w wężowy wzorek. Pokochałam je od pierwszego wejrzenia. Mają niezbyt wysoki obcas, są bardzo wąskie i przez to trzymają się na nodze rewelacyjnie. No i mają cenę za którą lubię je jeszcze bardziej. Tym bardziej, że wykorzystać je mogę nie tylko do lansu…JJJ i zdjęć na blogaJJJ. Obcas jest taki akurat do chodzenia.
Dzień uznaję za bardzo udany… czekam na powtórkę… oby szybko.
Pozdrawiam i do zobaczeniaJJJ.
Photos by Stand Up Fashion
buty, torebka - tkmaxx
spodnie - stradivarius
marynarka - new look
bluzka - h&m
apaszka, bransoletki - i'am
okulary - allegro