Iluminacja całego Budapesztu nocą zapiera dech w piersiach. Pisałam już Wam kiedyś, że uwielbiam noc i jej zapach. Budapeszt nocą pachnie wielkim miastem, turystami i gulaszem. Mieszanka o tyleż zaskakująca, że pasuje do tego miasta i temperamentu Węgrów idealnie.
Rejs po Dunaju wielkim statkiem zaczęliśmy o 21.00. Na nabrzeżu stanęliśmy podekscytowani 20 minut wcześniej, co okazało się WIELKIM błędem. Miejsca stojącego trzeba było szukać bardzo intensywnie, co niestety poniektórym odebrało cały urok rejsu. Byłam bardzo zdeterminowana posadzić jednak moją pupę i znalazłam kilka metrów kwadratowych nieprzeznaczonych do "użytku publicznego". Za to idealnie nadało się do robienia zdjęć. Niestety do niczego więcej, bo zapach gulaszu został zastąpiony zapachem spalin. Nic z tej zamiany dobrego nie wyszło. Na pewno nie dla romantycznego nosa. Ale rekompensatą niedogodności wszelakich był Mójcion przy boku i widoki godne królów.
Budapesztu nocą nie da się zapomnieć, a z poziomu Dunaju jest najpiękniej oświetloną stolicą w Europie. Tak zapewniał nasz przewodnik. Nie zawiodłam się. Każdy z mostów oświetlony jest inaczej i odkrywał przede mną takie detale, na które za dnia nie zwróciłabym uwagi. Przepiękny zielono – seledynowy kolor Mostu Franciszka Józefa, idealna biel Mostu Elżbiety (Sisi) - jego żony. Bajecznie zdobiony Most Małgorzaty. No i Most Łańcuchowy, który liczy sobie 380 metrów, dokładnie tyle samo co tunel wieńczący most, do którego są wciągane jego łańcuchy.
Zostawiam Was z kolejną, tym razem bardziej romantyczną porcją zdjęć.
Do zobaczenia niedługoJJJ.
Photos by Stand Up Fashion
spodnie - diesel
top ciemno zielony - h&m
top - next/allegro
baletki - new yorker
bransoletka- cubus
zegarek - michael kors
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz...