sobota, 27 lipca 2013

woman in rome



Pisząc tego posta siedzę właśnie w środku totalnego bajzlu przed wyjazdem rodzinnym do Chorwacji. Mójcion chodzi od wczoraj wkurzony potykając się o przedmioty, które powinny mieć zgoła inne miejsce zamieszkania niż środek salonu. Nienawidzę się pakować, pewnie dlatego, że nie potrafię, a pewnie też dlatego, że cały ten majdan pakowania czteroosobowej rodziny spada na mnie. Odpowiedzialność za rzeczy niezabrane, też spada na mnie… Dlatego pakowanie to dla mnie wartość odjęta od wakacyjnego czasu. A pytania typu:  „czy wzięłaś mamo tę lalkę w niebieskiej sukience?” sześćset kilometrów od domu, powodują, że serce niebezpiecznie mi przyspiesza.  

Nie pytajcie mnie dlaczego pakowanie to moja działka. Tak jakoś wyszło.  Mójcion bierze na siebie powietrze w oponach, nawigację i takie tam logistyczne bzdurki (hihi teraz to mi się oberwie), a ja mam dwa dni tańców z żelazkiem. Nie dzieliliśmy się specjalnie (ale podejrzewam spisekJ).

No dobra, to wiecie już, że siedzę sobie w bajzlu 12 godzin przed wyjazdem do Chorwacji. Ale głowę mam pełną obrazów z Rzymu, a dysk twardy na moim komputerze odmówił przyjęcia  kolejnej porcji zdjęć. Przygotujcie się w najbliższym czasie na sporą dawkę włoskich obrazów, już nie mogę się doczekać kiedy je Wam pokażęJJJ.

Dzisiaj zacznę z pewną dozą nieśmiałości (spokojnie tylko się rozkręcam) od małych i wielkich rzeczy, które sprawiają, że jestem szczęśliwa. A ponieważ pisałam je w Rzymie, to spodziewajcie się, że będzie włosko!!!
  1. Kawa w Rzymie. Mocna i dobra jak diabli. A na dachu Vittoriano (pomnik ku czci zjednoczenia Włoch) smakuje jak napój Bogów.
  2. Gładkość kamiennych łbów pod stopami w wąskich uliczkach.
  3. Drzwi w Rzymie to jakiś fenomen „przemysłu drzwiowego”.  Myślę, że zatrudniają w nim tylko samych artystów rzeźbiarzy. Wierzcie mi nie znalazłam takich, obok których można przejść obojętnie.
  4. Przypadkiem znaleziona fontanna, w miejscu, w którym Polsce mogłabym się spodziewać tylko śmietnika.
  5. Sposób ubierania się Włochów. Naprawdę przyjemnie jest patrzeć na mężczyzn w Rzymie, którzy nawet jak nie są w pracy to wyglądają nienagannie.
  6. Jedzenia w Rzymie nie muszę nikomu zachwalać, moje ulubione danie to spaghetti z mulami w sosie z białego wina. Mniam.
  7. Usłyszane od Włocha „ciao bella”. Nawet świadomość, że zwracają się tak do każdej kobiety mi nie przeszkadzaJ.
  8. Poranne zjawisko kłębiących się Włochów przy kontuarze kawiarnianym, pijących na stojąco espresso i  jedzących croissanta. Jakkolwiek nie rozumiem tego dziwnego upodobania do picia kawy na stojąco w tłumie innych robiących to samo, to ten widok mi się bardzo podoba.
  9. Odrobina cienia, gdziekolwiek go znalazłam byłam szczęśliwa.
  10. Zapadający zmierzch. Magiczna chwila między dniem i nocą. Stan zawieszenia i oczekiwanie na to co przyniesie. 
















Photos by Stand Up Fashion

dress - mohito
hills - vintage
yellow bag - romwe 
white bag - sh
bracelet - yes
watch - michael kors
sunglasses - moschino

czwartek, 18 lipca 2013

yellow maxi skirt

...














Photos by Stand Up Fashion

bransoletki, pierścionek - by dziubeka
top - mohito
spódnica - zara
obcasy - new look
torebka - sh
okulary - moschino

sobota, 13 lipca 2013

dobry dzień

           Dni mijają jak minuty, słońce i natura rozpieszczają mnie za bardzo i coraz dalej jestem myślami od rzeczywistości.

Teraz mogłabym w spokoju i bez emocji kontemplować misterną budowlę w pokoju Rycerza składającą się ze wszystkich pudełek,  narzut i koców dostępnych w naszym „zamku”, która lada moment ulegnie samozagładzie na jego głowie. Najmniejszej emocji nie wywołują wychodzące z szafy koszule, które błagają o wyprasowanie już od kilku tygodni. Wszystko wokół mnie jest w totalnym chillout’cie…

Ukamienujcie mnie jeśli chcecie. Dzisiaj trwa tylko dla mnie. W ten stan wprowadziło mnie moje podniebienie, które zostało rozpieszczone przez kucharza. Następnie po moich stopach ślizgały się sprawne palce masażystki. Jedyną myślą jaka mi teraz przebiega przez głowę to : Boże żeby się to nigdy nie skończyło! Wdycham zapach lasu, wody i czuję, że nawet lato ma dzisiaj swój dobry dzień.

Ja mam swój dobry dzień.

Do zobaczenia

Ewa












Photos by Sylwia i Marek 

koszula, okulary - h&m
naszyjnik - by dziubeka
spodnie- bershka
obcasy - s but
torba - jane shilton/tk maxx

czwartek, 11 lipca 2013

powrót do natury

W życiu piękne są tylko chwile. Wypełnianie życia pięknymi chwilami to cel każdego człowieka. Oczywiście każdy z nas ma różne poczucie piękna/szczęścia i wypełnia chwile innymi rzeczami, ludźmi, miejscami, uczuciami. A ja odnalazłam piękną chwilę niedaleko od mojego miejsca zamieszkania.

Jak wiecie odkrywanie pięknych miejsc to jedna z moich pasji. Uwielbiam gubić się w zakamarkach wąskich uliczek starych, wielkich miast . Podglądanie ludzi, kiedy nie zdają sobie sprawy, że są obserwowani. Wchłanianie zapachu mijanych restauracji, podziwianie i dotykanie wiekowych murów, moczenie rąk w urokliwych fontannach, słuchanie gwaru nowych miejsc wypełniają piękne chwile w mojej ukochanej roli odkrywcy.

Tym razem zamiast wielkomiejskiego gwaru odnalazłam piękno w ciszy i spokoju, na uboczu świata. A że kobieta zmienną jest i jak powietrza potrzebuje zmiany, to gwarne miasto zastąpiłam tym razem spokojem leśnego świata.

Przebywanie w lesie jest dla mnie zawsze odprężające. Energia lasu mnie zniewala, czas tam płynie wolniej. Drzewa są nieruchome, wszystko jest stabilne i trwałe, nieprzemijające. Las mnie pochłania swoim spokojem. Chcę mieć go tylko dla siebie. Piękną chwilę na przebywanie z samą sobą, a na ten luksus mogę pozwolić sobie niezwykle rzadko.

Tym razem okazją do spotkania się z samą sobą były odwiedziny w Hotel Natura Residence  położonego niedaleko Siewierza. Okoliczny las zniewolił mnie swoim pięknem w stopniu porównywalnym z tym co czekało na mnie w kuchni i w SPA hotelu. Las był ucztą dla ducha, a wizyta w hotelu była prezentem dla ciała. Nie będę próbowała przekazać Wam wrażeń kulinarnych, bo tego trzeba samemu spróbować, aby się przekonać. Po prostu nie potrafię oddać zachwytu mojego podniebienia. Napiszę tyle, moim zdaniem kucharz potrafi udowodnić, że gotowanie jest sztuką, a bez pasji i umiejętności nigdy by nie powstały dania, jakimi można się delektować w Hotel Natura Residence. W nurcie pięknych chwil dla ciała były jeszcze niezapomniane odwiedziny w SPA, które wypełniły mój limit szczęścia w tym dniu.

Uwielbiam miejsca, które mnie pozytywnie zaskakują. Kto by się spodziewał, że można otrzymać w pakiecie ucztę dla ciała i ducha, tak blisko od centrum przemysłowego Śląska. Polecam tym wszystkim, którzy lubią doznawać spowolnienia w bliskości z naturą. Ja będę wracać… Ciąg zdarzeń: las, kuchnia i SPA jest dla mnie zbyt zniewalające. Tych kilka zdjęć nie oddaje klimatu tego miejsca i uczuć jakie potrafi wzbudzić, ale na pewno przybliży Wam choć odrobinę jak dobrze można się tam czuć.


Pozdrawiam „naturalnie”…

Ewa









Photos by Natura Residence & Spa

























Photos by Stand Up Fashion & The Sign of Design

Choose your language

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...