środa, 29 sierpnia 2012

pożegnanie wakacji


Dzisiaj wracam po raz ostatni do Chorwacji. Oczywiście mam na myśli ten post, bo w domu jestem już od dawna. Prasuję tony bluzeczek, spódniczek, T-shirt’ów, koszul. Kupuję zeszyty, piórniki, kredki i zastanawiam się jak ja upchnę cały ten rodzinny galimatias, czyli szkołę, dzieci i pracę w 24 godziny. Cholera nie da się!!! Doprowadza mnie to do rozpaczy. A jestem prawie jak Sarah Jessica Parker w filmie JAK ONA TO ROBI?  - mam fioła na punkcie planowania.



Od jakiegoś czasu zamieniłam żółte karteczki na aplikację any.do. Nie wiem co gorsze? Bo teraz co rano widzę listę rzeczy do zrobienia, które wiszą mi już od tygodnia w telefonie melodyjnie przypominając o sobie - zrób to!!!! Żółte karteczki miały tę zaletę, że od czasu do czasu ginęły w czeluściach jakieś torebki i odnajdywałam je wówczas, kiedy były już nieaktualneJJJ.

Telefon tak łatwo się nie gubi. A zaplanowane zadania na przyszły tydzień zbyt szybko zbliżają się do „na jutro”LLL. Nic nie poradzę. Nie jestem zorganizowana, chociaż bardzo bym chciała. Niemniej staram się mocno i nie poddaję się tak łatwo.
Biorę się do pisania posta. Nagle przybiega Księżniczka i mówi: „Załóż mi te buciki mamusiu…”. W trakcie mozolnego zakładania okazuje się, że są już za małe. Księżniczka w płacz… „Już nie mam bucików co błyszcząkupisz mi takie same, tylko duże?” I wówczas mi się przypomina, że nie przejrzałam jeszcze ubranek dzieci po wakacjach. Więc tonę w stercie rzeczy: „do sprzedania”, „do oddania”, „do przerobienia”, „do załatania”. Lista w any.do rośnie , moja nerwowość rośnie, liczba niewypowiedzianych, niecenzuralnych słów rośnie. Pocieszam się, że liczba dzieci jest na razie stała. Przynajmniej u mnie w domu.

No i widzicie, wciągnęło mnie własne narzekanie. Koniec z tym. Wracam do Chorwacji. Wybrałam dla Was momenty, rzeczy i miejsca, które powodują uśmiech na mojej twarzy i chichot moich dzieciaków.

Myślałam, że w wakacje będzie mi brakowało łazęgostwa, nosa w przewodniku i odkrywania innej kultury. Ale okazało się, że potrafię siedzieć na plaży przez pół dnia. I teraz nawet to doceniam. Wróciłam wypoczęta jak nigdy wcześniej.
Wiecie co będę wspominała? Idealny obrazek mojej roześmianej rodzinki na tle turkusowej wody. Na wyprawy intelektualne jeszcze przyjdzie czas… (mam nadziejęJ).

Buziaki.
Ewa


































 Photos by Stand Up Fashion

sukienka - h&m
koszyk - sh


niedziela, 26 sierpnia 2012

z karabinem jej do twarzy


Tropiąc trendy na jesień i zimę okazało się, że w mojej garderobie są przeogromne dziury. Powoli tworzę listę, must have na jesienne i zimowe klimaty. Postanowiłam, że w nadchodzącym sezonie będę bardzo uważna i nie wydam bezsensownie ani jednej złotówki. Na razie jestem na dobrej drodze, bo w co trudno mi samej uwierzyć, nie zaliczyłam ani jednej wyprzedaży od początku wakacji (o ranyyyyy!!!).

Plan dobrze zorganizowanej kobiety, w moim przekonaniu, powinien wyglądać tak:

  1. Przegląd garderoby jesień/zima – będę bezwzględna, co mam nadzieję zaowocuje małym przeciągiem w szafie.
  2. Robię dwie listy. Pierwsza – „Muszę, muszę to mieć!”. Druga – „Chciałabym, ale z różnych względów jestem w stanie zrezygnowaćJ”… względy bardzo oczywiste… na pierwszym miejscu związane z portfelem…
  3. Przeglądam oferty w sklepach internetowych. Dopasowuję rzeczy do siebie. Te które mi się nieziemsko podobają do pierwszej listy.
  4. Folder jest już tak duży, że robię cięcia z oczywistych względówJ.
  5. Jadę do sklepów z wybranymi przeze mnie rzeczami - zakupy przez Internet mnie nie bawią. Wybieram marki, które jest sens zobaczyć na własne oczy, pomacać i poprzymierzać.
  6.  Lista na całe szczęście topnieje, bo okazuje się szybko, że mało jest rzeczy, w których dobrze wyglądam.
  7.  Wracam do domu i zatykam wszystkie dziury w szafie.

Ale to tylko lista na papierze. Tak bym chciała, ale w realu wygląda to zazwyczaj „trochę” inaczejLJ:

  1.  Przeglądam szafę i odkładam 5 rzeczy, których nie założyłam od 10 lat...
  2. Kończę przeglądać po 5 minutach bo Mójcion twierdzi, że to bezsensu, pojadę do sklepu i okaże się, że nie ma rozmiaru albo w ogóle nie ma… a potem zaciąga mnie na małe tetatet, rekompensując stracony czas grzebania w szafie…
  3.  Nie poddaję się jednak tak łatwo. Robię listę w pracy w przewie na kawę, ale tylko jedną po tytułem: Muszę, muszę, muszę to mieć!
  4.  Nie robię żadnych cięć, bo primo - nie mam na to czasu, secundo - oczywiste względy przykrywam euforią zakupową…
  5. Jadę na zakupy. Mam 30 minutLLL i za towarzysza kopiasty wózek z zakupami spożywczymi, które zajęły mi cały czas na te „moje” zakupy.
  6. Moja modowa lista nawet wirtualnie nie topnieje, bo przymierzam nie to co chciałam kupić, gdyż wspaniałomyślnie zostawiłam „Muszę, muszę to mieć w domu”
  7. Wracam do domu z kolejną parą butów, której nie mam gdzie schować…
  8. Mójcion się nie wkurza, bo okazuje się, że idealnie pasują do naszej pościeli w sypialniJ.

   Tym razem postaram się bardzo, żeby plan numer jeden wszedł w życie. Tym bardziej że w sobotę, będę miała aż 3 godziny na zakupy i fundusze od Silesii City Center. Ale przede wszystkim będę miała zakupowe towarzystwo ekstra klasa. Na super komplet składa się jeszcze profesjonalny fotograf do mojej dyspozycji. Już nie mogę się doczekaćJ.

   Wracając jeszcze na chwilę do trendów jesień/zima, to jednym z nich jest trend militarny. Moja wersja wakacyjna jest bardzo na luzie. Kamizelka przerobiona i trochę upiększona. Znaleziona w lumpeksie. Spodnie i top to jedne z tych rzeczy, w których nie chodziłam już kilka lat. Ale jak się okazuje teraz bardzo na czasie.

Do zobaczeniaJJJ.

P.S. Oczywiście reportaż z zakupowego szaleństwa SCC znajdzie się na blogu…J

















Photos by Stand Up Fashion

top, spodnie  no name
kamizelka - sh
trampki - promod
okulary - seen john
zegarem - michael kors
bransoletki - kappahl i tkmaxx


czwartek, 23 sierpnia 2012

total turquoise


Wakacje powoli zbliżają się ku końcowi, a w mojej głowie wspomnienia turkusu wody w Chorwacji, zapach lawendy w nozdrzach. Z tej wszechogarniającej beztroski zapomniałam już co to budzik i obudziłam się dzisiaj o 10:30!!! Jeszcze trzy dni prawdziwych wakacji, a potem trzeba będzie się powoli przyzwyczajać do porannego chaosu, kawy w termosie i kanapek w torebce.

Ale póki co myślami wracam na plażę. Przez różowe okulary widzę, jak na idealnej plaży leżą (tudzież przechadzają się niespiesznie) piękne kobiety o idealnych kształtach. Sporty wodne uprawiają idealnie zbudowani mężczyźni opaleni promieniami słońca, ale z pewnością nie od bezczynnego leżenia na plaży… tylko od czyszczenia w pełnym słońcu śnieżnobiałych łodzi, śmiganiu na skuterach lub nartach wodnych bez koszulki…

No dobra zapędziłam się trochę. A ponieważ moje chorwackie wakacje były typowo plażowe, to zapraszam plażowo do obejrzenia kilku zdjęć.

Spódnicę założyłam celowo. Tak jak moda na total print, tu mamy total turkusJJJ.

Do zobaczenia niedługo.






















i na koniec sjesta w małym chaosie:):):)
Buziaki:):):)

photos by Stand Up Fashion

spódnica - top shop/allegro
kostium kąpielowy - calzedonia/old
okulary -  new yorker


Choose your language

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...