poniedziałek, 29 czerwca 2015

słońcem prosto w twarz


Nie, nie jestem jeszcze na wakacjachJJJ, choć zdjęcia wprowadzają może trochę w mazurskie klimaty. Jednak to tak naprawdę mały zalew w Sosnowcu z widokiem na wieżowce. Mójcion zawsze stara się jak może oddać to co najlepsze z miejsca, w którym jesteśmy. Jestem z niego dumna, jest coraz lepszym fotografem. Czasami nasze robienie zdjęć przypomina kłótnie kochanków z przerysowaną gestykulacją i podniesionym głosem po mojej i z próbą okiełznania niezadowolenia po stronie Mójciona, ale efekt końcowy zadowala ostatecznie obie strony. Czasami chyba wyglądamy jak kłócący się Javier Bardem i Penélope Cruz na jednaj z uliczek Barcelony, prosto wyjęci z uwielbianego przez nas filmu Vicky, Cristina BacelonaJJJ.

No dobra, ale czas wrócić do tematu wakacyjnego i pełni lata. Na początku lata jakoś tak się dzieje, że przegapiam jego pierwszy tydzień, a później budzę się z odrętwienia, że mamy już upały, a ja nie mam okularów przeciwsłonecznych. To długa i skomplikowana historia z tymi okularami. Mam bowiem niezaprzeczalny talent do ich gubienia, do nadeptywania na nie, albo do robienia sobie poduszki z torebki, w której to moje ulubione okulary właśnie się znajdują bez etui. W samochodzie wożę takie właśnie niedobitki okularowe. Z połamanymi nogami, czasami nawet kompletnie bez jednej nogi. W nagłych słonecznych sytuacjach się przydają, kiedy już naprawdę nic nie widzę z powodu świecącego prosto w twarz słońca. Przynajmniej było tak do niedawna. Dopóki nie dostałam od Optopro kolejnej pary (pierwszą zabrał mi Mójcion z powodu, który zaraz Wam opiszę).

Teraz jestem szczęśliwą posiadaczką najlepszych okularów przeciwsłonecznych ever. Nie rozstaję się z nimi wcale, a szczególnie w samochodzie. Podejrzewacie mnie pewnie teraz o zbyt wybujałą reklamę rzeczonych okularów. Naprawdę nie rozczulałabym się tak nad nimi gdyby nie były warte mówienia o nich. Szkła mają po prosty obłędne, mam wrażenie, że jak je noszę świat staje się wyraźniejszy, słońce jest moim przyjacielem, a nie wrogiem, a oczy nie męczą się nawet po kilku godzinach noszenia.

Ten kto nosi okulary korekcyjne na co dzień, pewnie wie o czym mówię. Ja ma wersję z przyciemnianymi szkłami w 80 % koloru brązowego. Poprzednie możecie zobaczyć TUTAJ (te które mi zwinął Mójcion) miały szkła w kolorze szarym (te bardziej nadają się do jazdy samochodem).

Pewnie dziwicie się po co się tak rozwodzę nad nimi. No bo mam dla Was niespodziankę!

Od dzisiaj rejestrując się na stronie Optopro możecie je wygrać! Dowolne okulary z dowolnymi szkłami i oprawkami warte 299zł.

Oto krótka lista co trzeba zrobić:

1.   Wejdź na stronę Optopro, zarejestruj się odpowiadając na jedno krótkie pytanie tak lub nie TUTAJ
2.   Polub mnie na Facebooku TUTAJ
3.   Udostępnij post konkursowy na swojej tablicy publicznie TEN
4.   Konkurs trwa od dzisiaj do 19 lipca do godziny 24.00
5. Spośród zarejestrowanych na Optopro osób i spełniających powyższe warunki wylosujemy zwycięzcę, który otrzyma dowolną parę do 299 zł.
6.  POWODZENIA!!!!

Do zobaczenia

Ewa













koszula, kardigan - sh
spodnie - reserved
kurtka - sienna de luca
torebka - diverse
buty - zign/zalando
zegarek - michael kors

piątek, 19 czerwca 2015

perfect black cocktail dress



Moje narzekanie na brak czasu weszło mi już chyba w rutynę. Oczywiście bardzo tego w sobie nie lubię, tego narzekactwa, ale prawda jest taka, że kiepsko  radzę sobie z przyswojeniem podstawowego faktu: Nie dam rady zrobić wszystkiego co sobie zaplanowałam.

Wolałabym, żeby dziś było wczoraj, a jutro nadeszło o kilka godzin za późno, ale nie będzie mi chyba dane dostąpić czasów kiedy czas będzie można sobie kupić. Dużo  bym za to dała. Nie dlatego, że mając prawie cztery dekady na karku czuję się z tym zupełnie niepogodzona, ale dlatego, żeby go spożytkować do ostatniej minuty, do ostatniej zjedzonej w czerwcu truskawki, do ostatniego tchu.

Cóż  by to był za prezent od losu, kiedy podchodzi do ciebie dobra wróżka i wręcza dodatkowe  godziny zabawy podczas najwspanialszej imprezy w roku.  Albo kiedy w ostatni dzień wakacji dowiadujesz się, że potrwają jeszcze tydzień? Domagam się zwrotu przynajmniej kilku godzin z mojego dnia! Spożytkuję je bardzo, ale to bardzo egoistycznie. Żeby poczuć się znowu tak jak na tych zdjęciach: wyjątkowo, bez pośpiechu, rozmarzona. Taki idealny dzień w bajkowej  sukience.

Nie jest to mój codzienny wygląd, ale raz na jakiś czas kobieta dla swojego zdrowia psychicznego, powinna czuć się (wygląd to drugorzędna i indywidualna sprawa) jak Księżna Windsoru. Czego sobie i Wam życzę jak najczęściej.

Do zobaczenia

Ewa









sukienka  - chi chi london
buty - badura
torebka - letycja
pierścionek - bydziubeka

wtorek, 9 czerwca 2015

country style czyli stajenny look



Zaczął się czerwiec i to od razu z grubej rury. I za nic sobie ma moje na niego nieprzygotowanie. Stosy letnich ubrań gdzieś tam w czeluściach szafy czekają na odświeżenie. A ja czekam aż czerwiec dobiegnie końca. Czekam lipca jak spragniona dżdżu uschnięta na wiór trawa. Porównywanie się do trawy może nie jest zbyt romantyczne, ale w tej chwili od romantyzmu jestem tak daleko jak to tylko możliwe.

Czym jest czerwiec dla nauczyciela wie tylko ten, kto sam nim jest. Co tu dużo opowiadać, siedzę po uszy w robocie papierkowej zamykającej rok szkolny. Od pół roku już siedzę w przygotowaniu największego projektu modowego na południu Polski dla osób niepełnosprawnych we współpracy z MUZEUM Śląskim, a droga do jego końca jeszcze przed nami bardzo długa. Do tego porwałam się w końcówce maja na organizację Wojewódzkiej Olimpiady Korekcyjnej dla szkół specjalnych.

Do tego wszystko wskazuje na to, że nie z własnej woli wkraczam z rozmachem w szereg „Nie całkiem” Perfekcyjnych Pań Domu z całym szacunkiem dla wszystkich członkiń. Mójcion twierdzi, że niedługo w naszej sypialni powstanie Mont Everest z ubrań do prasowania. Złośliwiec śmieje się, że na niektórych szczytach (góry ubrań do prasowania) jest już 3 stopień zagrożenia lawinowego. Ja opracowuję system odzyskiwania „prawie wyprasowanych” ubrań z podstawy góry.  Niestety idzie mi kiepsko, dzieci też tak twierdzą, co martwi mnie najbardziej. Wczoraj udało mi się zmniejszyć ich wysokość n.p.m. o jakieś kilka metrów, co poprawiło mi humor niestety tylko połowicznie. Oczywiście Mójcion ani dzieciaki nawet nie zauważyły poczynionych postępów…

Pocieszę więc siebie stajennymi zdjęciami z prawdziwymi końskimi pięknościami.

Zestaw stajenny, jak ja go nazywam, został skomponowany w minutę. Dzieciaki nie mogły się doczekać porannego karmienia koni, więc pospieszały mnie jak tylko to one potrafią. A ja ze zdjęciami musiałam się wkomponować między poranne jazdy i najedzone końskie brzuchy. Kilka minut sam na sam w stajni udało nam się jednak znaleźć. Kurtkę ukradłam Mójcionowi - uwielbiam ją. Gdyby nie była odrobinę za duża, kradłabym ją częściej.

Miłego oglądania

Do zobaczenia

Ewa












koszula, biały top - sh
spodnie - mango
buty - gino -rossi
kapelusz - vintage
kurtka  - hm man (stara kolekcja)
okulary - optopro
zegarek -  michael kors

Choose your language

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...