wtorek, 29 stycznia 2013

kapelusze mają duszę

Mówią, że nie jestem wyszukany, że za duże mam rondo. Gdyby było odrobinę mniejsze mógłbym być taką „fedorą”, ech…  Co prawda kolor mam ponadczasowy, ale nikt poza mną tego nie dostrzega… Choćby tasiemka była koloru nieba, albo ognistej czerwieni co porwałaby serce, zatrzepotała na wietrze jak skrzydła motyla. Nie jest ani czerwona, ani koloru nieba, nijaka beżowa, bez polotu.

Wbiegam na ulicę, czarna pikowana rękawiczka trzyma mnie mocno,  unoszę się w górę i opadam w rytmie stuku obcasów. Czerwony głośny tramwaj numer 15 mija mnie, prawie o włos. Jest zimno, mgliste  powietrze otula mnie melancholijnie. Mijam oszronione wystawy sklepowe, pachnącą cynamonem kawiarnię i sklep z używaną odzieżą. Z pomalowanych na kolor bladoróżowych ust unosi się para i małe prawie niewidoczne kropelki osiadają na moim rondzie. Nawet mi się to podoba...

   Mijamy po drodze mnóstwo czapek, czasami beret gdzieś przemknie, ale kapeluszy jak na lekarstwo. Czuję się jak wymarły gatunek.
Przez duże oszklone drzwi wchodzimy do wybetonowanego  pomieszczenia, które pełne jest ludzi. Czekają, siedząc na ławeczkach. Stoją w kolejce po coś. Gdzieś idą, znikają na schodach i znów się pojawiają żeby na chwilę usiąść i pochylić się nad gazetą. Piją kawę w kolorowych kubkach z łyżeczkami w kształcie serduszek.

Zatrzymujemy się na środku. Stąd jest bardzo dobry widok na cały ten plac pełen ludzi bez kapeluszy. Przez chwilę jeszcze patrzę, a potem idziemy w kierunku przejścia oświetlonego bocznym światłem. Widzę już tę kolorową plamę z daleka. Unosi się i opada jak ja. Odrobinę niżej,  ale dzięki temu mogę dokładnie ją sobie obejrzeć. Małe rondo łagodnie opadające na twarz w kolorze fuksji, wykończone żółtą tasiemką. Głowa o pięknym cylindrycznym kształcie w kolorze pomarańczy od razu mi się spodobała. Tak niespotykane połączenie kolorów  w jednym kapeluszu! I na dodatek taśma w kolorze indygo! Ten cud kapeluszniczy wolno się do mnie zbliżał, a z każdym krokiem bliżej mnie kolory stawały się bardziej intensywne. Tę cudowną mieszankę kolorów  niosła na głowie starsza pani. Zatrzymała się na chwilę przy ławce, jakby się zastanawiała czy to już teraz jest pora odpoczynku i po chwili wahania usiadła. Czarna pikowana rękawiczka leciutko dotknęła mojego ronda, a głowa odrobinę się pochyliła, kiedy mijaliśmy starszą panią w tęczowym kapeluszu.

-Dzień dobry
- Dzień dobry -  odpowiedziała spoglądając do góry i dotknęła ronda w geście powitania, który znaczył - przynajmniej dla mnie: "Witam bratnią duszę!" .
- Drogie dziecko, powiedz mi gdzie jest peron trzeci?
- Właśnie tam idę, mogę panią zaprowadzić…
- Och, dziękuję serdeńko!

Idziemy razem, ja - „prawie fedora” i to cudo sztuki kapeluszniczej. Rondo w rondo. Ludzie nas mijają, czasami się oglądają, czasami otwierają szerzej oczy, ale raczej nikt nie pozostaje obojętny.

Starsza pani wsiadła do pociągu. Na peronie został zapach konwalii i ludzie odprowadzający nas wzrokiem.  Nic tego dnia nie miało już tak pięknych kolorów.

Do zobaczenia:):):)
















sweter - lindex/sh
body, legginsy - e-lady
szpilki - bershka
kapelusz - mohito
plecak - vintage
rekawiczki  - witchen
naszyjnik - glitter



wyniki rozdania e-lady



Witam wszystkich bardzo serdecznie,



 jest mi niezmiernie miło poinformować, że w rozdaniu 
organizowanym przez Stand Up Fashion i E-lady,
wygrywają następujące osoby:



1. Monika B.
2. Becia 114
3. Dorota A.


Wszystkim zwycięzcom serdecznie gratulujemy i życzymy udanych zakupów!!!


Zwycięzcy zostaną poinformowani mailowo o wygranej. 


Bon na zakupy w sklepie E-lady o wartości 100 zł również zostanie przesłany mailowo.

Do zobaczenia:):):)

sobota, 26 stycznia 2013

rok bloga, blog roku


(…) Nieważne, czy się do czegoś przyczynia czy nie;  nieważne, czy to jest cool, czy totalnie nie – w ostatecznym rozrachunku naprawdę liczy się to, co się czuje w sercu, a nie to,  co widać. Chcąc doświadczyć czegoś wartościowego, trzeba czasem zrobić coś bardzo nieudolnie. Rzeczy z pozoru bezowocne, mogą przynosić owoce.(…) tym co pozostaje jest włożony wysiłek.

Haruki Murakami „O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu”

   Pamięć jest jak powieść, lubisz zazwyczaj tylko pewne fragmenty. Niektórych nienawidzisz, przyprawiają  Cię o ból głowy, a inne czytałabyś po kilka razy dziennie. Blog jest bardziej jak zbiór opowiadań - jedni je lubią, a inni nie. Trzeba sobie czasami dopowiadać brakujące fragmenty między postami. Ja lubię opowiadania, dlatego kilka lat temu oddałam się bez reszty rozpuście zaglądania do czyjegoś prywatnego życia. Wciągnęło mnie tak bardzo, że sama rok temu założyłam bloga.

   Stand Up Fashion powstał w czasie najnudniejszych ferii zimowych w historii. Cała nasza rodzina siedziała w domu i zarażała się od siebie nawzajem. Dwa tygodnie w domu, tysiące zużytych chusteczek, 4 zakichane nosy i kołaczące się w głowie niezrealizowane postanowienie noworoczne.

   Od roku możecie zaglądać do mojego życia, odkryłam, że sprawia mi to przyjemność. Wprowadza dreszczyk emocji do zwykłej szarej codzienności. Miniony rok dał mi tych dreszczyków całkiem sporo. Każdy opublikowany post, komentarz, e-mail, każda poznana osoba, wydarzenie, w którym uczestniczyłam. Jestem zdania, że  sami kreujemy swoją rzeczywistość, czyli: „Każdy ma tak jak chce mieć” – powiedziałby Mójcion. Fakt. Trzeba nadać kuli śnieżnej kształt i trochę ją popchnąć, ale gdyby nie Wy czytelnicy, moja kula śnieżna byłaby jak piłka tenisowa. To dzięki Wam mogę już lepić sporych rozmiarów bałwana. I to dzięki Wam sprawia mi to tyle przyjemności! Dziękuję!!!

Poniżej krótki zdjęciowy przegląd ostatniego roku. Kilka ulubionych stylizacji, chwil do których mam sentyment i wywołują uśmiech na twarzy.





Photo by Dominika Cuda


   Na pewno zauważyliście, że mój blog bierze udział w konkursie na BLOG ROKU 2012. Cieszę się jak dziecko już samym faktem przystąpienia do konkursu. Obecnie trwa drugi etap, czyli  glosowanie sms’owe. Będzie mi niezmiernie miło, jeśli oddacie na mnie Wasz cenny głos. Póki co jestem na 14 miejscu w kategorii Lifestyle, co na 548 zgłoszonych blogów (tylko w tej kategorii)jest już niemałym sukcesem! Ale do wymarzonej dziesiątki  jeszcze trochę brakuje, dlatego każdy Wasz sms jest na wagę złota!!!! SMS kosztuje 1,23 zł, a cały dochód zostanie przekazany na integracyjno – rehabilitacyjne obozy dla dzieci z ubogich rodzin i dzieci niepełnosprawnych. Z jednego numeru telefonu można wysłać tylko jeden sms na numer 7122 w treści wpisując C00026 (duże C, trzy zera i 26). Dziękuję za każdy Wasz głos!!!



   Zapraszam do zdjęciowej retrospekcji z ostatniego roku. Do zobaczeniaJJJ.



























wtorek, 22 stycznia 2013

simply yellow and black


Już dawno obiecałam sobie, że zrobię listę dziesięciu rzeczy, bez których szafa kobiety nie będzie uniwersalna. Teraz, podczas wyprzedaży warto uzupełnić luki w naszej szafie. Co prawda  sklepy kuszą nas jak mogą czerwonymi cenówkami i dają nam poczucie złapania najlepszej okazji na świecie. Często niestety, dajemy się skusić i  tracimy rozsądek  w obliczu takiego rogu obfitości. Ale ja stosuję sprawdzoną metodę, żeby nie dać się zwariować. 
Dzielę swój budżet zakupowy na dwie części. Pierwsza to bazy, rzeczy niezbędne w garderobie każdej kobiety. Druga, zdecydowanie mniejsza część to spontaniczne zakupy, najczęściej są to dodatki. Zrobienie listy rzeczy podstawowych - baz, które powinny znaleźć się w garderobie powinno ułatwić sprawne poruszanie się po wyprzedażowym raju. Ale najważniejszą moją zasadą jest: liczy się jakość, a nie ilość.

A oto moja lista:

1.  Mała czarna – klasyka gatunku. Nigdy nie wyjdzie z mody i z powodzeniem nadaje się na prawie każdą okazję.

2.  Dobrze dopasowane jeansy – teraz w sklepach królują tzw. skinny, boyfriend i baggy. Ale pewności nie mamy, czy przyszłej jesieni czasami znowu nie będziemy chodzić w dzwonach? Najbezpieczniejszy wybór – to prosta nogawka. Leży dobrze na każdej figurze i pasuje tak samo dobrze do szpilek i sandałów.

3.  Marynarka o męskim kroju, może być smokingowa – dobrze skrojona, ze szlachetnego materiału. Najlepiej w kolorze czarnym, grafitowym lub granatowym. Posłuży na lata, a przy szczęściu będzie ją od nas pożyczać córka.

4.  Trench – prochowiec wygląda dobrze na każdej kobiecie. Dodaje frywolności małej czarnej, świetnie wygląda ze spodniami. Nie ma rzeczy do której prochowiec by nie pasował. Pasuje prawie do wszystkiego i na wszystko. Mała wskazówka: nie traktuj go zbyt poważnie – nie zapinaj na ostatni guzik, a pasek zawiąż niedbale.

5.  Czarne czółenka (szpilki) – chyba nie ma kobiecej szafy, w której nie ma tych butów? Żebyśmy pokochały je miłością dozgonną, koniecznie muszą być wygodne!

6.  Top – na ramiączkach, na krótki i długi rękaw – w kolorach uniwersalnych – czyli czarny, biały, beżowy. Nie jest strojem samym w sobie, ale bez niego nie da się obejść. Zasłużony Oskar za rolę drugoplanową.

7.  Biała koszula – uratuje każdą sytuację, szczególnie tę bardzo oficjalną, nawet w sypialni wygląda świetnie…JJJ

8.  Cielisty gładki biustonosz  – nie zliczę sytuacji, w których jest niezbędny.

9.  Skórzana kurtka – czarna lub brązowa. Dodaje pazura stylizacji, wygląda świetnie zarówno z  koszulą i jeansami, jak i ze zwiewną sukienką.

10.     Ołówkowa spódnica – nie ma nic piękniejszego niż widok pięknie podkreślonych kobiecych bioder, a ten fason jest idealny bez względu na to jaką masz sylwetkę.

Ale oczywiście zasady są po to żeby je łamać, a moda ma być dobrą zabawą, a nie trzymaniem się sztywnych reguł, co widać na załączonych zdjęciach. Nic z tego co mam na sobie, nie zalicza się do tej listy. Spódnicę od projektantki Tary Jarmon, kupiłam pod wpływem chwili w lumpeksie, czarny sweter jest moim ulubionym. Płaszcz mam od jesieni i pewnie zdążyliście już zobaczyć kilka jego odsłon. Dajcie znać czy wasze listy są podobne i co byście dodały do mojej.
Do zobaczeniaJJJ.













płaszcz - solar
spódnica - tara jarmon/sh
sweter - promod
kozaki - apia
rękawiczki - witchen
kolczyki, bransoletka - glitter


sobota, 19 stycznia 2013

styczniowi ulubieńcy


Soboty rano lubię najbardziej, Fineasz i Ferb od samego rana zaszczepiają w Rycerzu pomysły, z których rodzi się wielki bajzel w pokoju. Księżniczka biega po całym domu niczym: „Gnaj Fredka gnaj”, lub jak kto woli klasykę kina: „Biegnij Lola biegnij”. Od czasu do czasu zmienia tylko kolczykiJJJ. Ja w szlafroku przypominając wielkiego niedźwiedzia grizzly, wykorzystuję chwilę radości dzieciaków z wolnego dnia i z zapałem stukam w klawiaturę. Czyli każdy robi to co chce.

Styczniowi ulubieńcy wyłonili się w drodze potrzeby i zamiłowania do świecidełek. Prawdopodobnie zamieszkają ze mną na długo (no może z wyjątkiem kolczyków, bo widzicie sami są nie tylko moim przedmiotem pożądaniaJ).





1.  Myślę, że w końcu znalazłam podkład idealny, co prawda podejść do niego miałam kilka. Podejście numer jeden wzbudziło zachwyt, ale cena wręcz odwrotnie. Poddałam się. Podejście numer dwa okazało się niezbyt dobrze dobranym kolorem. Ostatnie jest strzałem w dziesiątkę. Kolor, opakowanie i właściwości są na 6. Cenę byłam w stanie zaakceptować po obniżce w Sephorze - 30 %. I tak oto moja druga skóra prezentuje się w świetle sobotniego poranka.


Podkład Diorskin Forever, kolor 020, cena 190zł – 30 %, ocena 5/6

2. Lakier do paznokci był efektem zakupu w desperacji. Kryjącego bladego różu, szukałam bardzo długo i bezskutecznie. Ale pewnego dnia przebiegając koło stoiska Inglota z wózkiem większym ode mnie, wyhamowałam dwa metry za kolorowymi buteleczkami. Zaciągnęłam koszyk pod tę tęczę i wskazując na buteleczkę z numerkiem 050 powiedziałam:
- Ten! Kryjący?
- Tak.
- Biorę.

No i jest. Na paznokciach wygląda bajecznie. Delikatnie i trochę romantycznie. Z kryciem niestety jest gorzej. Ale nie można mieć przecież wszystkiego. Trzeba sobie na pomalowanie zarezerwować godzinkę (yhh…). Bo trzy warstwy to mus do całkowitego krycia. Ale daje radę z trwałością. Cztery dni bez żadnego uszczerbkuJ.






Inglot, numer 050, cena 20 zł, ocena 4/6

3.  Kolczyki. Jakie są każdy widzi. Czaiłam się na podobne z Asosa, ale cena była jak to w Asosie, więc odpuściłam. Ale te równie skutecznie skradły mi serce, bo większych, bardziej błyszczących i kolorowych nie znalazłabym pewnie za tę cenę. Ale zdaję sobie sprawę z jakości… I z tego, że będą je też nosić Kucyki Pony…








Kolczyki H&M, cena 29,90 zł, ocena 5/6

Miłej soboty kochani i przypominam o konkursie z E-lady tutaj. Komu się nie przyda stówka na bieliźniane zakupy?


Choose your language

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...