piątek, 24 maja 2013

strefa zamieszkania siedmiolatki

   Ostatnio się dowiedziałam, że używanie nazwy kolor różowy jest bardzo passe. Różowy to teraz magenta (czyt.: madżenta).  Faktycznie kilka razy słyszałam w telewizji, że ta i owa miała torebkę w kolorze magenta, a jakiś tam projektant wykorzystał kolor magenta dla podkreślenia czegoś tam….

   Już wtedy zapaliła mi się czerwona lampka. Ale gdy w piaskownicy mała dziewczynka w wieku może 5 lat, mówi do swojej koleżanki: „Zrobimy teraz babki magenta…” i wyciąga żarówiaste różowe foremki i nakłada do nich piasek różowią łopatką, a jej koleżanka wcale nie zdziwiona podejmuje temat babek magenta, to ta moja lampka zamienia się w syrenę i zaczyna  na przemian wyć i świecić.
   No nic, pomyślałam sobie, człowiek uczy się całe życie. Magenta wkroczyła na salony, projektanci  wykreślili kolor różowy ze swojego słownika, a małe dziewczynki wpisały magenta na szczycie listy swoich ulubionych kolorów.  Ja osobiście wolę stary dobry różowy i pozwolicie, że w tym pokoju magenta nie zagości.
Jak widzicie na załączonych zdjęciach, ulubionym kolorem Zuzi, właścicielki tego pokoju na poddaszu jest różowy. Ściany pomalowano w dwóch kolorach jaśniejszym i ciemniejszym odcieniem różowego, a zielone dodatki i białe proste meble odrobię odciągają uwagę od tej różowatości.

Zapraszam do strefy zamieszkania siedmioletniej Zuzi.




















Photos by Stand Up Fashion

biurko, łóżko, komoda, stolik, krzesła - ikea
dywan, wieszak, szkatułka - haba
lampa - massive
panele - Krono Orginal(strefa zamieszkania)

poniedziałek, 20 maja 2013

600 stóp pod ziemią


   Wspomnienia z dzieciństwa są ważne. Nawet jak są tylko mgliste i bardziej pamięta się tylko niewyraźne szczegóły, zapachy czy dźwięki. Wycieczkę do Kopalni Soli w Wieliczce, na której byłam w podstawówce zapamiętałam mało wyraźnie, za to w taki sposób, że postanowiłam tam wrócić. Musiało minąć prawie trzydzieści lat do ponownego zejścia na 136 metrów pod ziemię. Musiała się dokonać wielka modernizacja i restauracja kopalni. Przez ten okres naszej rozłąki przedeptało ją miliony odwiedzających i moje dzieci musiały do tego dorosnąć. Przynajmniej na tyle, żeby mgliście zapamiętały że warto tu wrócić, być może ze swoimi już dziećmi.






















    Lubię podziemne klimaty, ten zapach i to światło, które jest mieszaniną tajemnicy i romantyzmu.


   3 maja wróciłam tu z przyjemnością. Z zaciekawieniem i podekscytowaniem. To miejsce, które warto pokazać swoim dzieciom, warto pokazać każdemu.

Wymyśliliśmy majówkę pod ziemią z przyczyn  pogodowych. Lać miało tego dnia od rana do wieczora, więc kopalnia wpasowała się idealnie w klimat aury. Dla tych, którzy jeszcze tam nie byli mam kilka praktycznych rad.


   Bilet najlepiej kupić online na stronie kopalni. Można oczywiście to zrobić w dniu, w którym chcielibyście zejść pod ziemię, ale nie ma gwarancji, że go kupicie i o której uda Wam się zejść. My kupiliśmy bilet rodzinny (2 dorosłych + dwoje dzieci) dwa dni przed wycieczką, na najwcześniejszą godzinę     (9.30). Bilety nie należą do najtańszych (przynajmniej w polskich realiach). Bilet dla osoby dorosłej to 52 zł, ulgowy 38 zł. Co przy wyjeździe rodzinnym daje już sporą sumkę, ale widoki i klimat wynagradzają nam ten wydatek.


   Do kopalni można wejść tylko i wyłącznie z przewodnikiem, w grupach do 30 osób, w odstępach między grupami około 10 minutowych. Każdy z uczestników dostaje zestaw radiosłuchawkowy – dzięki temu w wąskich korytarzach słyszymy cały czas przewodnika, nawet jak zniknie nam z pola widzenia. Zwiedzanie kopalni podzielone jest na dwa etapy.
Pierwszy etap turystyczny rozpoczyna zejście po schodach Szybem Daniłowicza.
Drugi etap muzealny (który można pominąć) jest przeznaczony dla miłośników historii i wytrwałych piechurów.
Razem około 3-4 godzin zwiedzania i marszu. Około 8 kilometrów chodników, kilkadziesiąt sal i kaplic, kilka tysięcy eksponatów. Nawet moja księżniczka, która marudzenie ma we krwi, tym razem spasowała i dopiero podczas jazdy na górę windą, przytulona do mojej nogi cichutko powiedziała:„Moje nóżki chcą już spać…” 

   Na powierzchnię można wyjechać dwoma szybami: Szybem Regis lub Szybem Daniłowicza, z którego rozpoczęła się nasza wędrówka. My opuściliśmy kopalnię szybem Regis, który znajduje się w samym centrum urokliwej Wieliczki. 



   Miasteczko jest piękne. Ma mały śliczny ryneczek, wąskie uliczki i mnóstwo zabytków. Przechadzając się ulicami tego pięknego miasta, trafiliśmy na Restaurację Królewską, położoną w niewielkim parku. Miejsce idealne na obiad i na odpoczynek po kilkugodzinnym zwiedzaniu. 









   Tych kilka zdjęć nie oddaje klimatu Wieliczki, piękna podziemnego świata i uroku starego miasta, ale mam nadzieję, że chociaż trochę Was zaciekawiłam.

Do zobaczenia
Ewa





Photos by Stand Up Fashion

ja miałam na sobie:

kurtka - mohito
spodnie - bershka
bluza - h&m
buty - venezia
komin - DIY

Julia miała na sobie:

kurtka, spodnie - zara
sweter - h&m
buty - next
torebka - ekorre

Choose your language

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...