wtorek, 9 czerwca 2015

country style czyli stajenny look



Zaczął się czerwiec i to od razu z grubej rury. I za nic sobie ma moje na niego nieprzygotowanie. Stosy letnich ubrań gdzieś tam w czeluściach szafy czekają na odświeżenie. A ja czekam aż czerwiec dobiegnie końca. Czekam lipca jak spragniona dżdżu uschnięta na wiór trawa. Porównywanie się do trawy może nie jest zbyt romantyczne, ale w tej chwili od romantyzmu jestem tak daleko jak to tylko możliwe.

Czym jest czerwiec dla nauczyciela wie tylko ten, kto sam nim jest. Co tu dużo opowiadać, siedzę po uszy w robocie papierkowej zamykającej rok szkolny. Od pół roku już siedzę w przygotowaniu największego projektu modowego na południu Polski dla osób niepełnosprawnych we współpracy z MUZEUM Śląskim, a droga do jego końca jeszcze przed nami bardzo długa. Do tego porwałam się w końcówce maja na organizację Wojewódzkiej Olimpiady Korekcyjnej dla szkół specjalnych.

Do tego wszystko wskazuje na to, że nie z własnej woli wkraczam z rozmachem w szereg „Nie całkiem” Perfekcyjnych Pań Domu z całym szacunkiem dla wszystkich członkiń. Mójcion twierdzi, że niedługo w naszej sypialni powstanie Mont Everest z ubrań do prasowania. Złośliwiec śmieje się, że na niektórych szczytach (góry ubrań do prasowania) jest już 3 stopień zagrożenia lawinowego. Ja opracowuję system odzyskiwania „prawie wyprasowanych” ubrań z podstawy góry.  Niestety idzie mi kiepsko, dzieci też tak twierdzą, co martwi mnie najbardziej. Wczoraj udało mi się zmniejszyć ich wysokość n.p.m. o jakieś kilka metrów, co poprawiło mi humor niestety tylko połowicznie. Oczywiście Mójcion ani dzieciaki nawet nie zauważyły poczynionych postępów…

Pocieszę więc siebie stajennymi zdjęciami z prawdziwymi końskimi pięknościami.

Zestaw stajenny, jak ja go nazywam, został skomponowany w minutę. Dzieciaki nie mogły się doczekać porannego karmienia koni, więc pospieszały mnie jak tylko to one potrafią. A ja ze zdjęciami musiałam się wkomponować między poranne jazdy i najedzone końskie brzuchy. Kilka minut sam na sam w stajni udało nam się jednak znaleźć. Kurtkę ukradłam Mójcionowi - uwielbiam ją. Gdyby nie była odrobinę za duża, kradłabym ją częściej.

Miłego oglądania

Do zobaczenia

Ewa












koszula, biały top - sh
spodnie - mango
buty - gino -rossi
kapelusz - vintage
kurtka  - hm man (stara kolekcja)
okulary - optopro
zegarek -  michael kors

24 komentarze:

  1. Piękne zdjęcia, a Tobie bardzo ładnie w tym stajennym zestawie:-).Co do góry prasowania, to wiem o czym piszesz. Mój aktywny prawie trzylatek brudzi ubrania w takim tempie, że pralka chodzi baaardzo często, a przygotowywanie wyprawki dla Córci, która ma pojawić się w sierpniu na świecie powoduje, że mam wrażenie, że ta góra prasowania co zmaleje, to znowu się pojawia. Grunt to chyba reagować na to spokojem i nie napinać się, że musi być wyprasowane już teraz:-). Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję Ci bardzo, w stajennym zestawie faktycznie czuję się bardzo dobrze, ale to chyba bardziej zasługa stajni i końskiego towarzystwa, któremu jest wszystko jedno co masz na sobie :) Pozdrawiam

      Usuń
  2. Czerwiec Cię pochłania jak czarna dziura, ale potem dłuuuuga laba, więc do przodu! A czego uczysz?
    Superpomysł z tą sesją, coś innego.
    kapelusz fajny, naprawdę kowbojski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie to jest czerwcowa czarna dziura... ja jestem nauczycielem terapeutą, z zawodu fizjoterapeuta na etacie nauczycielskim w szkole specjalnej. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Piękne zdjęcia, niezwykle klimatyczne. Sama jeździłam kiedyś konno, chętnie bym do tego wróciła :)

    Pozdrawiam,
    VANILLAMADNESS.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję:) Wróz jak tylko będziesz miała okazję!!!!

      Usuń
  4. Serdecznie witam po przerwie koleżankę - alpinistkę ;) Co do tych "gór" to zastanawiam się czy to ja taka niezorganizowana, czy też za dużo ubrań mam (chyba raczej to pierwsze, bo przecież 'nigdy nie mam w co się ubrać").
    A czerwcowy ból nauczyciela znam doskonale z autopsji, oj jak ja go znam... Czas pędzi niemiłosiernie (niewspółmiernie do np września czy października), a tu tyle spraw do zamknięcia.
    Podzielam zdanie moich poprzedniczek - stajenny look makes you look good :) I w ogóle bardzo fajnie Ci w tych dłuższych włosach.
    Jak zwykle oficjalnie występuję anonimowo, aczkolwiek podpiszę się jak zawsze - wierna czytelniczko-podglądaczka Justyna
    P.S. Oby do lipca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby Justyno....Oby...to może niezbyt koleżeńsko, ale pocieszam się, że nie tylko ja wspianam się po górach ubrań do wyprasowania. Wybacz...:):):)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Wybaczam ;)

      Usuń
  5. ale fane fotki;) świetnie wyglądasz;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się to :)

    Pozdrawiam :)
    http://pomojemubypawelo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Strasznie podoba mi się taki stajenny look na co dzień :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale fajny pomysł na zdjęcia! Wyglądasz świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękne zdjęcia i świetny zestaw kolorystyczny. Obserwuję i zapraszam do mnie. Dopiero zaczynam, wiesz, że początki są trudne. Wpadnij! :))) b3auty-and-the-b3ast.blogspot.com <--- klik

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz...

Choose your language

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...