niedziela, 13 stycznia 2013

spowolnienie


„…Moje uczucie przypomina młynki modlitewne w Tybecie. Kiedy obracasz młynkami, wartości i uczucia znajdują się na zewnątrz, unoszą się i opadają. Jaśnieją i zatapiają się w mroku. Ale prawdziwa miłość przyczepiona do osi młynka się nie porusza…”

Aomame o swojej miłości w pierwszym tomie „1Q84”
Haruki Murakami

Lubię pisarzy, których książki napełniają ochotą do próbowania. Murakami ma tę zdolność. Zazdroszczę mu jej najbardziej ze wszystkich jego talentów.




Jeśli Murakami zechciałby napisać o kotlecie mielonym to z pewnością pod koniec opisu nabrałabym nieposkromionej ochoty na mięsną, smażoną sieczkę. Przy końcu akapitu o kotlecie zaczęłabym wertować książkę kucharską w poszukiwaniu oryginalnego przepisu. Są tacy, którzy potrafią wyostrzyć zmysły na tyle, że chce się  od razu zabrać do pracy. A Murakami budzi zmysły w taki sposób, że nie pozwalają spokojnie zasnąć bez ugaszenia nieposkromionego pragnienia. Jest w tym mistrzem. Z pewnością jego książki nie są lekturą dla osób rozpoczynjących dietęJJJ. I żeby była jasność, Haruki nie pisze książek kucharskich…JJJ.

Nie chcę, żeby to była recenzja. Nie mam w tym zakresie ani wykształcenia, ani zbyt szczególnych kwalifikacji. Chciałam się jedynie z Wami podzielić uczuciami, które potrafi wzbudzić w czytelniku Murakami. Kalejdoskop uczuć, które potrafi obudzić we mnie.



Mało jest książek, które lubię czytać po raz drugi. A trylogia „1Q84” jest na czele tej listy. Murakami jak nikt inny potrafi zbudować wokół swoich bohaterów zagadkowy i trochę surrealistyczny świat. Prawie całkowicie oderwany od rzeczywistości. Prostymi, prawie naturalistycznym zdaniami buduje świat dwójki głównych bohaterów Aomame i Tengo.

Dwa odrębne wątki, dwa zupełnie inne światy, dwoje tak różnych od siebie ludzi. Książka o samotności, tęsknocie i miłości. I niewątpliwie jedna z jego najlepszych. Uczucia, które towarzyszyły mi po przeczytaniu trzech tomów, chciałam nazwać jednym słowem lub prostym zdaniem. Miałam taką potrzebę.

I nazwałam - spowolnienie.

Ale nie w pejoratywnym kontekście. To specyficzne spowolnienie. Powodujące, że proste czynności nabierają szczególnego znaczenia. Długo pamiętasz smak potraw, zastanawiasz się nad każdym wypowiedzianym zdaniem przyjaciela, a miłość nie jest szybka, przelotna, płaska. Spowolnienie, które nadaje kształt, kolor i wyraz. Jak dopiero co ukończone dzieło malarza. Wczoraj było szybkim szkicem, dzisiaj jest ukończone i pełne. I chcesz żeby twoje życie już właśnie w ten sposób wyglądało. Niespiesznie. Bo czekanie nadaje sens.

Życzę Wam dzisiaj spowolnienia. Do zobaczenia.

I na koniec chciałam szczególnie podziękować Panu Profesorowi Janowi Malickiemu za udostępnienie przepięknych pomieszczeń Biblioteki Śląskiej do zdjęć.



















bransoletki - by dziubeka
marynarka - promod
top - e-lady
okulary - no name
spodnie - berska
komin - no name zwędzony mężowi
buty - calvin klein
zegarek - atlantic zwędzony mężowi
pasek - sh
kolczyki - h&m


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz...

Choose your language

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...