poniedziałek, 12 marca 2012

po co piszesz, jak nie myślisz…

Po kilkunastu opublikowanych postach docierają do blogerki pierwsze opinie ze świata z zewnątrz. Od znajomych i rodziny płyną sygnały pozytywne, a jakże, inaczej przecież być nie możeJ Ale każda modowa blogerka doskonale wie, jaki jest odbiór części publiki… „a to się dziewczę poprzebierało, a w główce pewnie pusto, aż echo niesie”…

Jak widać, dzisiaj będzie bardziej refleksyjnie… u mnie za oknem wciąż jesień…

Co kryje się we wnętrzu dziewczyny ubranej w fajne ciuchy? Czasami chłoniemy piękno i ulegamy urokowi ładnego obrazka i się nad nim po prostu nie zastanawiamy. Patrzymy , ale czasami prawie nic nie wiemy i nic nie rozumiemy. Widzimy muszlę, a nie słyszymy jak szumi w środku.

Dla mnie ciuchy to możliwość pokazania światu trochę mnie samej. Mojej własnej palety uczuć i emocji. Po wyjściu z garderoby od razu widać, co będę robiła, czy wstałam dobrą nogą, czy będzie to szczególny, czy też przeciętny dzień… Paradoksalnie w moim przypadku ubranie to bardziej „odkrywanie”, niż zakrywanie. A czasem chętnie ”przykryłabym” kilka spraw, ale nie potrafię. Dla mnie ubranie to nie przebranie. Nie potrafię inaczej…

Bardzo lubię wracać do filmu Diabeł ubiera się u Prady (The Devil Wears Prada) bo to film pokazujący, że ciuchy to coś więcej niż metki, to odzwierciedlenie duszy kobiety. Moda to paradoksalnie nie ometkowane ciuchy. To rzeczy, pozwalające być sobą. Każdy ciuch ma swoją historię i nie wziął się z niczego… ciuch jest, czy tego chcemy czy nie, symbolem tego co dla nas ważne… przynajmniej dla mnie. I nie chodzi tutaj o markowe ciuchy. Metki są dla mnie z zasady drugorzędne (ale od tej zasady, jak u prawdziwej kobiety, są wyjątkiJJJ). Metki dają każdej kobiecie tę chwilę ekscytacji, ale nie dają gwarancji na dozgonną miłość.

Myślę, że sukcesy poszczególnych kolekcji biorą się z umiejętności przewidywania uczuć i emocji kobiet, a nie są skutkiem li tylko kunsztu rzemieślniczego projektantów…

I w ten sposób wyszło mi kilka zdań bez wyraźnego związku… zza pleców słyszę głosy, że jak nie wiem co chcę do końca napisać to lepiej nie pisać… szczególnie jak zakres temperatury 36,6 bez wsparcia jest niemożliwy do utrzymania przez dłużą chwilę…

Pozdrawiam i do zobaczenia w lepszej formie…

A sesja z przebłysków wiosny kiedyś tam… wracam do niej z sentymentem…














ramoneska/leather jacket - mohito
sweter/ sweater- sh
jeansy - tkmaxx
kapelusz/hat - united colors of benetton
buty/boots - gino rossi
torebka/handbag - tkmaxx
peleryna/cape - sh
okulary/sunglasses - seen john

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz...

Choose your language

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...