piątek, 6 lipca 2012

festiwal wina


Wino należy do tych cudownych wynalazków starożytności, które do dzisiaj produkuje się tak samo jak dwa tysiące lat temu. Generalnie jestem zdania, że im więcej techniki w procesie produkcji, tym gorzej dla wina. Węgry mają świetne wina i cieszą się nimi na wspaniałych festiwalach. Jednym z największych jest festiwal wina w Eger. Malowniczo położonym miasteczku ze wspaniałą architekturą i XIII wiecznym zamkiem na szczycie góry.

Wyobraź sobie tę scenę: zamek jak z bajki. Dziedziniec przystrojony kwiatami, winoroślą i wyrobami ludowymi. Wchodzisz na dziedziniec, dostajesz oszroniony kieliszek, który potem beztrosko krąży po zacienionych białych namiotach i pokrywa się rosą od wykwintnego chardonnay nalewanego przez przystojnego Węgra, tudzież piękną Węgierkę. I kieliszek tak krąży aż do momentu kiedy masz już dość, czyli bardzo długoJJJ.

I choć w Eger byłam dobrych kilka lat temu, to na to wspomnienie wyciągam dobre wino i wspominam te chwile. Kto nie był, polecam z całą odpowiedzialnością. W poniedziałek 9 lipca zacznie się kolejny festiwal w Eger, który potrwa do środy 11 lipca.Więcej informacji o festiwalu wina w Eger i o samym winie znajdziecie na portalu Nasze Wina, zapraszam serdecznie.


















Szentandre, które macie okazję właśnie oglądać na zdjęciach poniżej nie przypomina Eger. Ale na widok malutkiego, lokalnego sklepiku z winami serce zabiło mi mocniej, a portfel gwałtownie stał się dużo lżejszy…JJJ.









    Na Węgrzech prawo dotyczące spożywania alkoholu w miejscach publicznych jest takie samo jak w Polsce. Ale Węgrzy mają kulturę picia wina wyssaną z mlekiem matki (tak jak Francuzi, Włosi czy Hiszpanie). Więc tu przepis jest tylko przepisem na papierze i nikogo nie razi kieliszek w ręku, w parku, czy nad wodą. Bardzo mi się to podoba!!!J



    Ale wracając do Szentandre… kilkanaście minut jazdy od centrum Budapesztu i przenosimy się do całkiem innego świata. Wąskie uliczki, które przypominały mi wyspę Hvar, urokliwy ryneczek, sklepiki z wyrobami artystycznymi – prawie jak w Kazimierzu nad Wisłą. Szentandre to mekka ludzi z artystyczną duszą.

    Jest tu muzeum wina i ozdób świątecznych (JJJ w środku lata) i jedyne na świecie muzeum marcepana (JJJ). Wizytę w muzeum odradzam wszystkim tym, którzy są na diecie lub mają to w planach… nie wchodźcie, bo na pewno lżejsi nie wyjdziecieJJJ





Do muzeum ozdób bożonarodzeniowych weszłam zaciekawiona, a wyszłam zakochana. Przekroczyłam próg i znalazłam się w krainie śniegu, Świętego Mikołaja, prezentów, dziadka do orzechów i zapachu pierników z cynamonem!!! Przez kilka minut wydawałam tylko ochy i achy i bolałam nad tym, że w Polsce nie znajdę nawet promila tego co tam mogłam oglądać!







A tu jeszcze kilka zdjęć z Wyspy Małgorzaty









I znów wracamy do Szentendre







Teraz jestem pewna, że do Budapesztu koniecznie muszę wrócić tuż przed samym Bożym Narodzeniem, żeby pooglądać na żywo te piękne ozdoby i pojeździć na największym naturalnym, miejskim lodowisku w Europie popijając rozgrzewające wino!!!
A póki co zostawiam Was z tym wspaniałym miejscem. Do zobaczeniaJJJ.



Photos by Stand Up Fashion

top, żółta bransoletka - h&m
spódnica - sh
sandały - vesuvio
okulary - new yorker
zegarek - michael kors
torebka - marina galanti


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz...

Choose your language

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...